***
Gdzieś w Kraju Ognia
8 lat przed poprawnymi wydarzeniami
- Ero-sensei ! Jak długo jeszcze będziemy szli ? Nogi mnie bolą, a
brzuszek domaga się Ramen ! - lamentuje niebieskooki chłopiec w wieku około 5
lat. Idą już 3 godzinę bez przerwy ! Jest to może sporo dla 5 latka ale nie dla
naszego blondynka. On jest shinobi, a raczej chce nim być kiedyś więc już teraz
trenuje. Ale bez Ramen na śniadanie jego organizm jest tak słaby jakby miał
zaraz umrzeć. Ile on by dał za chociaż jedną małą miseczkę swej ulubionej
potrawy !
- Spokojnie Naruto - westchnął białowłosy - mamy jeszcze godzinę
drogi przed sobą zanim znajdziemy się w wiosce więc przestań narzekać ! - co
prawda sannin jest cierpliwy ale nie jeśli chodzi o tego blondynka. On potrafi
go wyprowadzić z równowagi w jedną godzinę ! Idą już 3 godziny, a niebieskooki
nie mówi o niczym innym jak tylko Ramen którego jeszcze nie dostał !
- Jak dojdziemy tam to dostaniesz największą miskę ok ? tylko
zamilcz już błagam ... - powiedział po kolejnych 10 minutach, skapitulował !
Można się tego było spodziewać, nie ma mocnych na tego dzieciaka.
- JUHU ! Super ! Lećmy czym prędzej ! - wyrwał się jak torpeda i
pobiegł co sił w nogach przed siebie. Otrzyma swój ukochany Ramen ! Nareszcie !
Po trzech godzinach męczenia udało się mu !
- Ej ! Czekaj ! - białowłosy pobiegł za nim - zastanawiam się skąd
on bierze tyle siły gdy chodzi o Ramen !? - pomyślał i zaraz dogonił blondyna -
Takiś silny że możesz biec ?! To ruszaj się ! - przyśpieszył i spokojnie
wyprzedził blondyna i biegnie przed nim.
Po niecałych 30 minutach takiego biegu dotarli do wioski. Jest to
mało komu znana wioska w kraju ognia. Jiraya postanowił się tutaj udać ze
względu na najlepszy bar z pięknymi kobietami jaki kiedykolwiek w życiu widział
! Od brunetek i blondynek do rudowłosych piękności ! To jest dla niego raj !
Ale z tych przemyśleń wyrwało go szturchanie w bok, kiedy spojrzał tam zobaczył
zdyszanego blondyna który jakby na coś czekał.
- He ? O co chodzi Naruto ?
- Ramen !
- Ramen co ?
- Idziemy na Ramen !
- Teraz ?
- Tak !
- Ale najpierw trzeba znaleść odpowiedni hotel, zameldować się w
nim, rozpakować i dopiero wtedy możemy iść coś zjeść - odpowiedział zamyślony
- O nie ! Ja się na takie coś nie pisałem ! Okłamałeś mnie !
Mieliśmy iść na Ramen gdy tylko tutaj dotrzemy ! - rozzłościł się blondyn
- Uspokój się. Ramen nie zając nie ucieknie.
- To samo mogę powiedzieć o hotelu !
Czarnooki westchnął - Dobra, już dobra - odpuścił - Idziemy na ten
Ramen ale potem prosto do jakiegoś hotelu. Zrozumiano ?!
- Tak jest ! - zasalutował niebieskooki
Natychmiast udali się do baru na ulubioną zupę Naruto. Jiraya o
mało na zawał nie zszedł gdy zobaczył rachunek. Pewnie myślicie czemu ?
Odpowiedź jest prosta ... Nasz pięciolatek zjadł 5 mega dużych porcji tego
smacznego dania z dodatkami w tym samym czasie co Jiraya jedną taką. Po
uregulowaniu rachunku co sannin zrobił przybity poszli szukać hotelu. Po drodze
natknęli się na jakąś dużą grupkę ludzi którzy bacznie obserwują co się dzieje
i co jakiś czas krzyczą:
- Dobrze ! Zabij tego smoka !
- Śmierć potworom !
- Zabijcie go zanim spali naszą wioskę !
Zainteresowani o co może chodzić podeszli bliżej. To co zobaczyli
nie mieściło im się w głowie. Co takiego zobaczyli że nawet słynny sannin się
zdziwił myślicie ? Albowiem po środku tego zamieszania paru mężczyzn katuje
jakieś dziecko. Biją i kopią go bez jakichkolwiek zahamowań. Dziecko skulone na
ziemi cichym, przytłumionym przez krzyki ludzi głosem prosi o pomoc.Bez chwili
zwłoki Jiraya wyskoczył z tłumu i znokautował mężczyzn którzy atakowali
biedne dziecko. Naruto równie szybko doskoczył do chłopca i sprawdził jego
stan.
-Ero-sensei ! Nie jest dobrze ! - szybko dał znać blondyn swemu
mistrzowi
- CO WY KURWA ROBICIE !?! - wrzasnął na całe gardło, nawet Naruto
się wzdrygnął, nigdy nie widział senseia tak zdenerwowanego - CZY WAM DO KOŃCA
ODBIŁO KURWA !?! MAM WAS TAK POBIĆ ŻE TRAFICIE DO SZPITALA NA ROK !?! - znów
wrzasnął jeszcze głośniej niż poprzednio - WTEDY MOŻE POCZUJECIE TO CO TO
DZIECKO !! - szybko doskoczył do pierwszego z katów dzieciaka i złapał go za
szmaty - MÓW O CO CHODZI !
Mężczyzna blady jak ściana jąkając się zaczął tłumaczyć -
T-t-t-t-t-to ... p-p-potwór ... t-t-t-trzeba go ... z-z-zabić
- CZEMU ?! - wrzasnął znów
- B-b-b-b-bo to .... smok - odpowiedział a ludzie zaczęli
przytakiwać przestraszeni
- TO JEST DZIECKO ! - wrzasnął i przywalił mężczyźnie w szczękę
powalając go. Następnie podszedł do Naruto który zajmował się chłopcem, wziął
go na ręce (chłopca, a nie
Naruto ;) ) i zniknął w
chmurce białego dymu. Naruto nie zastanawiając się też szybko złożył kilka
pieczęci i znikł pojawiając się na dachu pobliskiego budynku i zaczął szukać
chakry senseia. Gdy tylko ja wyczuł pobiegł w tamto miejsce.
Szpital w tej samej wiosce
Białowłosy pojawił się w chmurze dymu na środku holu i szybko
zagadał do najbliższej pielęgniarki
- Natychmiast potrzebny lekarz ! - powiedział podniesionym głosem
zwracając na siebie uwagę wszystkich
Pielęgniarka tylko spojrzała znudzona na niego i powiedziała -
Zarejestrowany pan jest ?
- Co ? - zdębiał - Nie ! Trzeba natychmiast pomóc temu malcu !
- Przykro mi ale kolejki są, bez kolejki pan nie wejdzie -
odpowiedziała - jeśli chce się pan zapisać to termin jest za rok - dodała po
chwili
- Chyba sobie jaja kurwa robisz ! - krzyknął - wezwij mi tu
lekarza natychmiast albo rozpiernicze to miejsce !
- Lekarz jest aktualnie zajęty - odpowiedziała znudzonym głosem i
wróciła do czytania swojego pisemka. W tym momencie Jirayi puściły nerwy. Z
buta rozwalił drzwi do gabinetu lekarza i wszedł tam. Co tam zobaczył ? Lekarza
najsmaczniej sobie śpiącego na kozetce. Sannin gdy tylko to zobaczył zwalił go
z łóżka kopniakiem.
- Co pan wyprawia tutaj nie wolno wchodzić ! - wrzasnęła
pielęgniarka, doktor w tym czasie pozbierał się i patrzy na tego kto mu to
zrobił.
- Jak się nie zamkniesz to cie zabije ! A teraz wyleczcie to
dziecko ! - wskazał na chłopca na jego rękach. Gdy lekarz i pielęgniarka
spojrzeli na owe dziecko zbledli i odsunęli się o metr.
- Nie ma opcji ! Nie będziemy leczyć smoka ! - krzyknął lekarz
- Wynoś się stąd ! - dodała pielęgniarka
- Chyba się nie zrozumieliśmy ... to był rozkaz kurwa albo Hokage
tu przyjdzie i was opierdoli ! - wrzasnął i położył chłopca na kozetce na
której niedawno spał lekarz. Po usłyszeniu wzmianki o Hokage natychmiast się
uspokoili i doktor niechętnie zabrał się za leczenie ran chłopca pod bacznym
okiem białowłosego. Po chwili przybiegł zdyszany Naruto i po tym co zobaczył
zaśmiał się w duchu. Drzwi rozwalone, a ludzie przerażeni. Wszedł szybko do
pomieszczenia i stanął obok swojego sensei.
Po niecałej godzinie leczenia chłopiec był zdrowy aczkolwiek
nieprzytomny. Jiraya wziął go na ręce i wyszedł nawet nie dziękując mocno
zmęczonemu lekarzowi. Blondyn szybko poszedł za swoim mistrzem i razem poszli
do hotelu nieopodal. Nawet nie zauważyli że już słońce zachodzi. Jak ten czas
szybko leci. Wynajęli trzy osobowy pokój i w jednym z łóżek ułożyli malca.
Chłopiec wygląda na około wiek Naruto czyli 5 lat, ma lekko opaloną skórę i
czarne włosy. Jego ubranie jest całe poszarpane ale dzięki interwencji Jirayi i
zmuszonego lekarza będzie żyć. W czasie gdy białowłosy pilnował dziecka
niebieskooki poszedł pod prysznic. Nabiegał się dziś za wszystkie czasy. Jest
bardzo ciekaw czemu ludzie nazywają malca smokiem i tak go potraktowali. Gdyby
umiał walczyć pokazałby tym ludziom że tak się nie postępuję ale puki co jest
jeszcze niedoświadczony.
W czasie gdy Naruto brał prysznic i rozmyślał o tym wszystkim
pewien czarnowłosy chłopiec właśnie zaczął otwierać swoje oczy. Zielone
tęczówki najpierw spojrzały na sannina a potem jeszcze raz na sufit. Nagle
zerwał się bardzo szybko z łóżka i przestraszonym wzrokiem zaczął patrzeć na
białowłosego.
- Witaj. Jak się czujesz ? Boli cię coś jeszcze ? - spytał
troskliwie Jiraya bacznie obserwując malca. Coś czuł że to będzie niezwykłe
dziecko. Chłopiec popatrzył zdziwiony na sannina i pokiwał lekko głową na nie.
- Rozumiem że nie. To dobrze, ciesze się że już z tobą w porządku
- uśmiechnął sie - Jestem Jiraya, a ty ?
Chłopiec patrząc na niego nie wiedział co zrobić, z jednej strony
pierwszy raz ktoś jest dla niego miły ale z drugiej może to podstęp żeby coś mu
zrobić. Takie i inne myśli przelatywały teraz mu przez głowe. W końcu odważył
sie odezwać - Ryu ... J-jestem Ryu
- Ryu ? Smok ? Więc to stąd ... miło mi cię poznać, powiedz, czemu
tamci ludzie cie atakowali ?
- B-bo mam ... moce ... - powiedział smutny
- Moce ? - zdziwił sie - Powiedz dokładniej może będe mógł ci
jakoś pomóc ?
- O-ok ... Mam możliwość zmiany swojej skóry w łuskę ... oraz
manipulowania ogniem ... ale nie panuję nad tym ... - smutno spojrzał na
sannina - ta moc to jakieś przekleństwo ...
- Hmm ciekawe, ciekawe - zamyślił się na głos białowłosy - a twoja
rodzina ?
- Nie mam rodziny - chłopiec spuścił głowę
- Rozumiem, przepraszam. Hmm a co byś powiedział na podróż ze mną
i moim uczniem ? - zaproponował - wyrwiesz się z tego miejsca w którym nie masz
dobrych wspomień i zaczniesz wszystko na nowo. Pomoge ci też zapanować nad mocą
i zrobię z ciebie wspaniałego shinobi ? Co ty na to ? - spojrzał wyczekująco na
czarnowłosego. Coś mu mówiło że ten chłopak jest niezwykły.
- Wyrwać się stąd ? TAK ! Chcę ! Bardzo proszę ! - rozpłakał sie
czarnooki - Dziękuję panu ! - ukłonił się, nie wiedział czemu ale czuł że może
zaufać temu człowiekowi, pierwszy raz ktoś pokazał mu uczucie ! Przyjemne
uczucie ! Pierwszy raz w życiu może znaleść przyjaciela ! Zacząć wszystko od
początku !
- Więc postanowione ! - uśmiechnął się sannin - od dziś jesteś
moim uczniem. Jutro wyruszamy a jest już późno, dziś przenocujesz tutaj a jutro
się spakujesz ok ? – zapytał
- OK ! - odpowiedział - znaczy ok sensei ! - poprawił się i
uśmiechnął
W tym momencie blondyn który stał pod ścianą i obserwował wszystko
odezwał sie
- Miło mi cię poznać Ryu. Jestem Naruto, Naruto Namikaze ! -
uśmiechnął sie szeroko i uścisnął dłoń czarnowłosemu - dobrze się ze sobą
dogadujmy ok ?
- Tak, miło poznać - uśmiechnął się znów.
To nasz kolejny
bohater. Dobrze się nim opiekujcie !
***
Następnego dnia
Hotel
W pewnym łóżku właśnie budzi się pewien czarnowłosy chłopiec. Jego
powieki powoli unoszą się aby ukazać światu jego zielone oczy. Po podniesieniu
się do pozycji siedzącej ziewnął, mlasnął i zaczął rozglądać się po pokoju. Po
dobrych pięciu minutach główkowania przypomniał sobie wszystko co wczorajszego
dnia zaszło. Nadal nie dowierza że znalazł sobie przyjaciela. Tak wczoraj
prawie do północy rozmawiał z blondwłosym kolegą. Dowiedział się bardzo wielu
interesujących faktów ale też sam zdradził największe sekrety. Niechętnie
zwlekając się z łóżka stanął na nogi i poszedł powolnym krokiem do łazienki.
Gdy tam doszedł szybko przemył twarz i wykonał wszystkie poranne czynności.
Wychodząc z pomieszczenia zderzył się z jakąś przeszkodą. Gdy podniósł wzrok co
to takiego, mocno się zdziwił. Mianowicie zobaczył białowłosego sannina tego
samego który uratował go przed śmiercią lecz trochę ... jakby to powiedzieć ...
Może lepiej opisać jego wygląd ... a więc : mocno podkrążone i przekrwione oczy
wskazujące że człowiek ten nie spał całą noc, lekki odór alkoholu, całe
pogniecione ubranie i ogólnie wygląda jak jakiś menel.
- Sensei ? - zapytał ale nie dostał odpowiedzi - Sensei ?? -
ponowił pytanie głośniej, mężczyzna spojrzał zaspany na zielonookiego i poszedł
prosto w stronę łóżka, lecz nie dane mu było spocząć spokojnie w objęciach
Morfeusza. Czemu ? Mianowicie przez okno wleciał pewien blondwłosy chłopiec w
wieku na około 5 lat i z wyskoku kopniakiem znokautował sannina.
- Ero-sensei ! Gdzieś się włóczył całą noc ?! Odpowiadaj mi tu
zaraz ! - chłopiec zaczął się wydzierać na białowłosego którego mózg chyba
jeszcze nie zarejestrował że oberwał w głowę malutką nogą.
- Daj mi spać ... - powiedział krótko i zasnął tam gdzie upadł po
kopniaku. To zdenerwowało jeszcze bardziej niebieskookiego który natychmiast
zaczął krzyczeć i tupać z złości.
- Daj spokój Naru. To nie ma sensu. On śpi - powiedział spokojnie
czarnowłosy patrząc rozbawiony na sytuacje - ale jestem ciekaw czemu wrócił w
takim stanie. Pewnie wykonywał jakąś super ciężką misje ! - dodał z iskierkami
w oczach
- Ta ... misje ... wiesz ... Będę cię musiał jeszcze w wielu
sprawach uświadomić ... - powiedział i poszedł do kuchni robić specjalny sok
który potrafi nawet zalanego w trupa postawić na trzeźwe nogi.
- He ? - nie rozumiejąc o co mogło chodzić tylko wzruszył
ramionami i poszedł za swym przyjacielem.
Po niecałej godzinie białowłosy mężczyzna w wieku około 45 lat
stał już na nogach. Chociaż że oczy nadal miał podkrążone to nie było z nim już
aż tak źle. Jednak dobrze zrobił ucząc Naruto tego przepisu na specjalny sok.
Po kolejnej godzinie podczas której Jiraya ogarniał sie, a Naruto pakował ich
rzeczy wyruszyli z hotelu prosto do domu ich nowego towarzysza. Po drodze nie
obyło się bez nienawistnych spojrzeń i szeptów. Po dotarciu do naprawdę małego
domu szybko chłopiec wbiegł do środka i po niecałych 10 minutach wyszedł
jedynie z jednym zwyczajnym plecakiem.
- Możemy iść, już wszystko mam - uśmiechnął się zielonooki - co
się tak dziwnie patrzycie ? - dodał nie rozumiejąc dziwnych wyrazów twarzy
swoich towarzyszy
- To wszystko co masz ? - spytał zdziwionym głosem blondyn a
sannin mu przytaknął
- Tak, wszystko, a co ? - nadal nie rozumiał
- Nie nic, ero-sensei twój portfel znów schudnie - zaśmiał sie
niebieskooki i ruszył przed siebie w stronę bramy wioski.
Białowłosy tylko westchnął i spojrzawszy na swojego drugiego
nowego ucznia spostrzegł w jego ręku zwój - Co to jest ? - zapytał ciekawski, a
Naruto tylko słysząc ciekawski ton swego sensei szybko pojawił się tuż obok
niego.
- To ? - chłopiec pokazał zwój w ręce - Znalazłem przed chwilą w
podłodze, było ukryte więc nie wiem co to - odpowiedział zgodnie z prawdą
- ciekawe, daj mi to, sprawdzę - wziął zwój do ręki i go rozwinął,
to co tam przeczytał nie tylko go przeraziło ale także wstrząsnęło jego
światopoglądem.
- No ?? Co to ?? Co to ?? - dopytywał sie blondyn, czarnowłosy też
pytająco patrzył na senseia
- To ...
***
W tym samym czasie w jednej z podziemnych
kryjówek Orochimaru
- Matko ale nudyyyy - lamentuje czarnowłosy chłopiec o niebieskich
oczach - SENSEI ! Możemy w końcu coś porobić ? Nudzi mi się ! Potrenuj ze mną !
- prosi tak już którąś z kolei godzinę. Lecz złotooki nawet nie odpowiedział mu
ponieważ zajęty jest czymś w laboratorium - a może mogę ci jakoś pomóc sensei ?
wszystko byleby już sie nie nudzić ! - dodał po chwili
- Nie ! Nie pomagaj bo znowu będę musiał przeprowadzać remont
generalny ! - szybko odpowiedział sannin o długich czarnych oczach i wrócił do
wcześniej wykonywanego zadania
- Oj daj spokój ! Nadal się gniewasz ! To było tylko małe bum !
Wypadek przy pracy ! - zaczął bronić sie pięciolatek - Zresztą to było już pół
roku temu, dawno i nie prawda już !
- Małe bum ? Małe bum ?! Rozsadziłeś całą okolice w drobny mak !
Cała natura wyparowała a ty mówisz że to było małe bum ?! - sannin się
zdenerwował i odłożył wszystko - mam dość na dziś, idę się przejść, niczego nie
ruszaj rozumiesz ?! - i wyszedł trzaskając. Serio jeśli chodzi o dzieci to on
nie ma podejścia. Sam nie wie jakim cudem przeżył okres pieluch. To pewnie
dzięki wsparciu ze strony starszych pań które pracowały jako opiekunki kiedy on
był w laboratorium. Eh ile to już lat ? Chyba 5 nie ? Boże jak te dzieci szybko
rosną !
Tym czasem w laboratorium młody chłopiec po wyjściu swego
sensei zaczął wszystko wąchać, ruszać, przestawiać i bóg jeden wie co jeszcze
tam robił. Na szczęście wszystkie ostre przedmioty były skrzętnie pochowane tak
że chłopiec nawet jakby chciał nie dałby rady ich znaleść, a miał do tego
talent skubany.
Gdy tylko orochimaru wrócił i zobaczył bajzel zaczął szukać
winowajcy. Znalazł go może parę sekund później. Albowiem winowajca sam podszedł
do swego kata i zaczął się wypytywać o wszystko.
- A co to jest ? - pokazuje na jakiś bezbarwny płyn
- ...
- A to ?? - pokazuje na jakieś suszone liście
- ...
A to to ??? - pokazuje na jakieś szkiełko laboratoryjne
- ...
- A mogę to zjeść ? - pokazuje na jakieś mięso - ciekawe czy
dobrze będzie smakować po upieczeniu ?
- ........
- Hmm lemoniada ? Ja zawsze chętny ! - wziął jakąś szklankę i
chciał wypić jej zawartość ale w porę sannin go powstrzymał
- Zaczniesz mnie słuchać ?! - powiedział zdenerwowany
- Nie - odpowiedział z uśmiechem na twarzy chłopiec
- ...
- Sensei to co z tym eksperymentem co mieliśmy zrobić ? Ja chce
nową moc a ty mi ją obiecałeś ! - wyżalał sie niebieskooki
- Chodzi ci o TO ? - spytał niepewnie sannin, myślał że dzieciak
już dawno o tym zapomniał i nie będzie trzeba podejmować tego ryzyka - czemu
tak ci na tym zależy co ?? - spytał
- Chce być mocniejszy niż ty i inni ludzie tutaj ! - odpowiedział
z siłą w głosie czarnowłosy chłopiec
Orochimaru tylko westchnął. Jeśli tak dalej pójdzie to będzie
musiał podjąć to ryzyko. Jeśli mu się nie uda chłopiec może umrzeć a wtedy
Hokage Sarutobi-sensei go zabije ! Urwie mu głowę i rzuci na pożarcie jego
ukochanym zdradliwym wężom !
- Dobra ... Choć ... Ale bądź świadom że jest to bardzo
niebezpieczne. Możesz tego nie przeżyć ! - powiedział groźnie
- Jasne, jasne, a teraz chodźmy ! - powiedział i pobiegł przodem
do tajemniczego pomieszczenia. Jego sensei trochę się ociągając poszedł za nim.
Bał sie ! Naprawdę sie bał o tego dzieciaka ! Ale co poradzić ! Takie jest
ryzyko tego fachu.
***
Parę godzin później
Na fotelu leży nieprzytomny czarnowłosy chłopiec a nad nim stoi
jego sensei bacznie obserwując zmiany zachodzące od skończenia zabiegu. Albowiem
zabieg był bardzo skomplikowany. Poprzez najnowszą technikę i ninjutsu medyczne
które Orochimaru znał powierzchownie musiał wszczepić kawałek DNA z klanu
Uchiha do DNA młodego Menmy. Zabieg był bardzo niebezpieczny bo jeśli coś
poszłoby nie tak całe DNA młodego Namikaze mogłoby się zepsuć i dzieciak
zmarłby w katuszach. Jednakże udało się poprawnie zakończyć zabieg, a teraz
sannin prowadzi obserwacje. Jak na razie odnotował że skóra chłopca nieznacznie
zbladła i lisie wąsy na policzkach lekko zanikły aczkolwiek nadal są widoczne.
Chłopak jest nieprzytomny juz chyba 5 godzinę ale Orochimaru nadal pilnuje czy
wszystko jest w porządku. Co prawda krytyczne dwie godziny po zabiegu już
minęły i wydaje się że organizm przyjął nowe DNA ale nigdy nie wiadomo.
- Ile to jeszcze potrwa, no dalej Menma dasz radę więc obudź się w
końcu ! - powiedział znudzony i jak na zawołanie powieki malca zaczęła drgać
aby po chwili ukazać światu niebieskie tęczówki ciekawie patrzące na swojego
senseia.
- I jak ?? Udało się ?? - zapytał natychmiast wstając na równe
nogi co mocno zdziwiło sannina - no ?? Mów ! Jestem taki ciekawy ! - zaczął
krzyczeć z niecierpliwości chłopiec
- Chyba się udało, twoja cera się zmieniła. A jak się czujesz ?
- Świetnie się czuję ! Jak nowo narodzony ! - odpowiedział dumnie
Menma
- To dobrze, a więc masz na tyle energii aby przesłać chakre do
oczu ? Wtedy dopiero przekonamy się czy wszystko poszło dobrze - powiedział
uśmiechnięty sannin, podoba mu się jak ten chłopiec ma energie, na pewno kiedyś
przegoni swego mistrza
- OK ! - chłopiec zaczął się mocno koncentrować i wysyłać chakre
do oczu tak jak nakazał mu jego sensei.
Orochimaru dokładnie przyglądając się temu wszystkiemu nagle
spostrzegł zmianę w prawym oku sewgo podopiecznego. Mianowicie tęczówka zaczęła
zmieniać kolor na czerwony z czarną źrenicą i jedną łezką. To znaczy że się
udało ale ... drugie oko się nie zmienia czyli to może znaczyć że efekt jest
ograniczony do jednego oka tylko.
- Hmm ciekawe, ciekawe, bardzo ciekawe ! Albowiem udało nam się !
- powiedział uśmiechnięty - możesz juz przestać bo zaraz mi tu padniesz - dodał
patrząc na wysiłki chłopca, ten słysząc słowa senseia natychmiast przestał i
sharingan w jego prawym oku znikł ukazując znów niebieską tęczówkę.
- Czyli mam sharingana ?? - zaczął dopytywać się podskakując z
radości
- Tak, tak masz go ale tylko w jednym oku, pewnie to efekt
ograniczony ale to i tak dobrze - odpowiedział mu orochimaru
- W jednym ...? A co tam ! Ważne że mam nową moc ! Jupi ! -
młodzieniec znów zaczął cieszyć się swoją nową mocą
***
Tym czasem gdzieś w kraju herbaty
- Tsunade-sensei jak długo jeszcze będziemy szli ? Nogi mi
odpadną. Do tego pobrudziłam sobie ubranko przez tamtych kolesi co cię gonili –
młoda na oko 5 letnia dziewczynka z włosami ogniście rudymi i zielonymi oczami
wlecze się parę metrów za swoją mistrzynią i swoją senpai. Idą już 2 godzinę
ponieważ blondwłosa sanninka przegrała w kasynie i nie miała jak się wypłacić.
Dlatego goniono je. Dwóch takich nieciekawych typków spod ciemnej gwiazdy.
Napakowani chyba sterydami. Ale kondycje to oni mieli. Zgubiły ich dopiero nie
całą godzinę temu.
- Seiko-chan uspokój się, mamy przed sobą jeszcze kolejne tyle
zanim dojdziemy do wioski. Więc nie zawracaj sobie głowy tym wszystkim. Gdy
znajdziemy się w wiosce przebierzesz się na spokojnie – odpowiedziała
ciemnowłosa kunoichi starsza może o 10 lat od naszej małej bohaterki.
- Shizune daj spokój. Dobrze wiesz że na tę małą nie ma mocnych –
dodała blondyna o nadzwyczajnych wdziękach – chociaż … Seiko ! Jeśli
przestaniesz narzekać i stękać to kupimy ci ramen ! – zawołała z podstępnym
uśmieszkiem
- Tsunade-sama nie stać nas na to ! Wydałaś wszystko w tym kasynie
! – szybko zawołała czarnooka, co jak co ale kiedy Seiko dobierze się do ramenu
to rachunek jest poważnie spory.
- Shizune, chyba zapomniałaś że tam gdzie idziemy mam moją skrytkę
! – zawołała Tsunade
- Cooooo ???? Jaką skrytkę ?? Z całym szacunkiem ale Tsunade-sama
czy ty dziś coś piłaś ?? – zdębiała czarnowłosa
- Dobrze wiesz że nic nie piłam ! Rany ! Same problemy z wami –
dodała pod nosem
- Chwileczkę … czemu jest tak cicho ? Seiko co … ci … - przerwała
czarnooka i zaczęła się rozglądać na wszystkie strony – Tsunade ! Seiko
zniknęła ! – gdy sanninka to usłyszała o mało zawału nie dostała. Już kiedyś im
się zdarzyło zgubić tą małą, a potem wróciła z torbą pieniędzy ! Podobno
wygrała je w uczciwej grze ale jak to jest możliwe aby 4 latka ograła ludzi w
grach hazardowych ?? Tak. Miało to miejsce niecały rok temu. Gdy Tsunade znów
przegrywała w kasynie, a Shizune chciała ją odciągnąć nagle spostrzegły że
brakuje małej dziewczynki która zawsze jest najgłośniejsza z nich. Potem
znalazły ją wychodzącą z kasyna na drugim końcu miasta ! A co najdziwniejsze
miała całą torbę pieniędzy ! Jak ona to zrobiła do dziś się nie dowiedziały.
- Musimy ją znaleźć ! Sarutobi mnie zabije ! – krzyknęła – Rozdzielamy
się ! Ty Shizune szukasz tą część a ja tą !
- Tak jest ! – czarnowłosa medyczka zniknęła w kłębie szarego dymu
tak samo jak jej mistrzyni
Godzinę później
- Gdzieś ty łaziła ?! I co to do cholery jest ?! – wydzierała się
sanninka – Jak mogłaś tak uciec ?! Czy ty wiesz co ci groziło ?! Mogli cię
napaść a nawet zgwałcić ! Zabić ! Czy ty jesteś nie poważna ! Za karę nie
dostaniesz Ramen przez tydzień ! – po powiedzeniu tego młoda Uzumaki zaczęła
udawać że umiera na chorobę zwaną ,,Niedobór Ramenu” !
- Seiko-chan to co to jest w końcu ?? – dopytuje się czarnooka
patrząc ciekawskim wzrokiem na to co dziewczynka ma w rękach
- To robak ! Tak myślę … - odpowiedziała i pokazała zwierzaka
- Robak ? Ale taki wielki ? Przecież to nawet ma łapy ?! – wtrąciła
się blondyna
- I ogon i głowe i … eee co to jest ? nos ? marchewka ? kolec ?
eeee szpikulec …? – brunetka nie potrafiła znaleźć słowa aby nazwać … eee … ymm
… hmm … ehehehe nie ważne ^^”
Wracając :
- Hmm to może to pies ? – zamyśliła się zielonooka
- Pies ?? Shizune widziałaś kiedyś tak dziwnego psa ?? – zdziwiła
się sanninka
- Nie – krótko odpowiedziała starsza uczennica
- Może to jakaś nowa rasa ?? – pomyślała na głos rudowłosa
- Nie wiem … w każdym razie …
- Puuuuunnnn~
- … co ?
- Puun~
- …
- Puuuun~
- … w każdym razie Seiko gdzie ty TO znalazłaś ? – spytała z lekką
żyłką na czole
- Puun~
- NIE ! NIE PUUN ! ZAMKNIJ SIĘ ! – wybuchła nałogowa hazardzistka
- Puun~! – schowało się za Seiko
- Nie bój się Plue ! Obronię cię ! – powiedziała zielonooka
jednocześnie przytulając przestraszonego … Plue
- Wdech … i wydech … Wdech … i wydech – uspokajała swoją mentorkę
brunetka – Seiko opowiedz gdzie ty go znalazłaś …
- Go ? Sama nie wiem czy to jest ON czy ONA – zamyśliła się – A
znalazłam go w wodzie, zrobiłam sobie prowizoryczną wędkę i chciałam łowić
rybki – uśmiechnęła się szeroko – kiedy zarzuciłam wędkę po chwili coś zaczęło
brać ! Po chwili siłowania wylądowałam w wodze ale złapałam ! I okazało się że
to właśnie on – znów się uśmiechnęła szeroko – zatrzymamy go ?? proszę ! proszę
! proszę !
- NIE ! Bo na zawał przez niego zejdę ! – wrzasnęła Tsunade
- Plosę ! – błagalne spojrzenie i oczka ala kot ze shreka
- Nie ! Tylko nie te oczy ! Przestań ! – pod wpływem tego
spojrzenia sanninka zawsze topnieje jak lód na słońcu albo kostka masła na
patelni ! – ehhhhh no dobra … zatrzymamy go … - skapitulowała, z tym wzrokiem
nie ma mocnych, kiedyś ta dziewczyna będzie mogła sporo zyskać dzięki tej
zdolności …
- PUUUUN ~!
- Też się cieszę Plue ! – przytuliła zwierzaka i swoją mistrzynię
– Dziękuję Sensei ! Postaram się aby ci nie przeszkadzał ! Co nie Plue ?
- Puun~ - zasalutował
- Oh ! Zna sztuczki ! Jak fajnie – nawet czarnooka się
zafascynowała nowym pupilem
- Ja to z wami mam urwanie głowy – sanninka tylko westchnęła i
poszła dalej przed siebie wprost do wioski w której odzyska swój skarb !
***
To tyle. Dzięki za czytanie i komentarze :
Komentarze do tego :
Rozdział 1 : Smok ...? :
Ja: Nieźle, nieźle...
Naru: A już myślałem że Issei...
Fuu: No... A Ryu fajny...
Naru: Fuu!!! (siedzi w kącie a nad nim unosi się chmura mroku)
Fuu: Oj, Naruto... No weź...
Ja: Doba, do małżeńskich kłótni lepiej się nie wtrącać...
Naru/Fuu: Nie jesteśmy małżeństwem!!!
Ja: Tak, tak... Wiesz, ta zdolność Ryu może być ciekawa... O ile dobrze ją dopracujesz.
Naru: No... Wiesz, ulżyło nam kiedy potwierdziłeś że nie będziesz robił crosower Naru x Highschool dxd...
Ja: Ponieważ sam mam kilka interesujących pomysłów na takiego fanfica, i na razie konkurencji nie widzę ;P... Może niedługo zrealizuje moje plany... Kto wie, kto wie...
Sayo
Naru: A już myślałem że Issei...
Fuu: No... A Ryu fajny...
Naru: Fuu!!! (siedzi w kącie a nad nim unosi się chmura mroku)
Fuu: Oj, Naruto... No weź...
Ja: Doba, do małżeńskich kłótni lepiej się nie wtrącać...
Naru/Fuu: Nie jesteśmy małżeństwem!!!
Ja: Tak, tak... Wiesz, ta zdolność Ryu może być ciekawa... O ile dobrze ją dopracujesz.
Naru: No... Wiesz, ulżyło nam kiedy potwierdziłeś że nie będziesz robił crosower Naru x Highschool dxd...
Ja: Ponieważ sam mam kilka interesujących pomysłów na takiego fanfica, i na razie konkurencji nie widzę ;P... Może niedługo zrealizuje moje plany... Kto wie, kto wie...
Sayo
Rozdział 2 : Sharingan ...?
Ja: Menma... Co jest... Ja... Ja chyba... (pada na ziemię nieprzytomny)
Menma: No, to ja rozumiem... Ale tylko jeden... No cóż, musi wystarczyć.
Naru: Ja się boje co będzie się dziać u Tsunade... Bo jeśli Seiko jest taka sama to...
Fuu: Będzie super! Jeśli doda jeszcze mnie to już koniec... Zostanę jego fanką.
Gaara: Uspokój się, Fuu. Co było w tym zwoju?
Ja: A o mnie nikt nie pamięta... W każdym razie na razie nie chce mi się prowadzić 2 blogów na raz... Ale na pewno pojawi się ten crossower... Mógłbym ci nawet zaspoilerować fabułę, ale poziom zaje******** drastycznie by spadł... Mogę ci jednak zdradzić plan co do tego bloga, jeśli jesteś ciekawy.
Sayo
Menma: No, to ja rozumiem... Ale tylko jeden... No cóż, musi wystarczyć.
Naru: Ja się boje co będzie się dziać u Tsunade... Bo jeśli Seiko jest taka sama to...
Fuu: Będzie super! Jeśli doda jeszcze mnie to już koniec... Zostanę jego fanką.
Gaara: Uspokój się, Fuu. Co było w tym zwoju?
Ja: A o mnie nikt nie pamięta... W każdym razie na razie nie chce mi się prowadzić 2 blogów na raz... Ale na pewno pojawi się ten crossower... Mógłbym ci nawet zaspoilerować fabułę, ale poziom zaje******** drastycznie by spadł... Mogę ci jednak zdradzić plan co do tego bloga, jeśli jesteś ciekawy.
Sayo
Rozdział 3 : Co to do cholery jest ...?
Ja: Padłem i nie powstanę... Idę spać. (kładzie się do łóżka)
Naru: Plue... Nie, Ninja-Plue. Serio...
Fuu: Kawaii!!!
Naru: Nie no, ty też... Jak go Menma zobaczył, tak do tej pory wisi obok monitora z opadniętą szczeną... Eh... Urwanie głowy...
Gaara: No... Wiesz może lekko cię rozreklamujemy? Bo na razie to pusto tu...
Ja: A właśnie... Przed blogiem z Highchool będzie blog z Fairy Tail... Wiec wiesz... Tylko najpierw muszę skończyć tego... Dobra, spać idę.
Oyasumi Nasai
Naru: Plue... Nie, Ninja-Plue. Serio...
Fuu: Kawaii!!!
Naru: Nie no, ty też... Jak go Menma zobaczył, tak do tej pory wisi obok monitora z opadniętą szczeną... Eh... Urwanie głowy...
Gaara: No... Wiesz może lekko cię rozreklamujemy? Bo na razie to pusto tu...
Ja: A właśnie... Przed blogiem z Highchool będzie blog z Fairy Tail... Wiec wiesz... Tylko najpierw muszę skończyć tego... Dobra, spać idę.
Oyasumi Nasai
Dzięki ci Robso za te komentarze ! *_*
A ja dalej utrzymuje, że Plue to bałwan z rożkiem od loda xD jeszcze się okaże, że ma super moc robienia lodów. Fajnie by było :D
OdpowiedzUsuńNo ciekawie się zaczyna :)
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywny i zabawny rozdział. Ciekawa jestem co z tym Ryu wymyślisz. Smok ?? Ciekawe ciekawe...
Hmm... Orochimaru opiekujący się dzieckiem... Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić :P Menma z sharinganem ?? Zobaczymy co z tego wyniknie.
Seiko rozwaliła system. Od razu polubiłam tą postać. Rasowa uczennica Tsunade a do tego dodać Plue. Zgadzam się z przedmówczynią - przypomina bałwana z lodem na czole haha :D
Ogólnie rzecz biorąc - fajny rozdzialik i lecę do następnych ;)
Zgooon xD Puuuun~! Rozdział genialny xD lecę dalej!
OdpowiedzUsuńWedług mnie zbyt chaotycznie piszesz. Znudziło mnie po chwili czytania czytanie.
OdpowiedzUsuń