18.04.2015

Kurai Monogatari Rozdział 6

Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział ...



Kurai Monogatari



Mimo zmęczenia nieustannym biegiem Naruto dotarł nareszcie do wioski w kraju trawy. Strażnicy widząc ranną dziewczynę na jego rękach pozwolili na wizytę w szpitalu gdzie bezzwłocznie się udał. Na miejscu lekarze bez najmniejszego oporu zaczeli leczyć zielonowłosą co było mu na ręke. Pod pretekstem zmęczenia wymknął się ze szpitala tylko po to aby wpaść na przywódcę tejże wioski z eskortą kilku jouninów. Mimo ogromnej nie chęci do wszystkich ludzi wysilając się na uprzejmy ton wyjaśnił po krótce sytuację w której się znalazł

- Ja i moja siostra jesteśmy podróżnikami – skłamał patrząc prosto w oczy starszego faceta – Zaatakowali nas bandyci, broniliśmy się co sił lecz było ich za dużo – opowiadał zmyśloną na miejscu historyjkę – Na szczęście udało nam się w pore wycofać ! Niestety moja ukochana nee-chan była w okropnym stanie ! Przerażony że może umrzeć znalazłem w sobie na tyle siły aby dotrzeć tutaj i dzięki bogu okazaliście się uprzejmi, dziękuję – skłonił się choć w głowie krzywił się na samą myśl jak to wygląda – Teraz za pozwoleniem chciałbym trochę odpocząć …

- Ciekawe rzeczy pan opowiada – mruknął bystrze mężczyzna – Lecz nie sądzi pan chyba że uwierzę w te bzdury ?

- Nie wiem o co panu chodzi … - odpowiedział normalnie choć naprawdę gotowy był walczyć i z największą chęcią pozabijać osoby tu obecne

- Nie możliwym jest uciec z walki z bandytami którzy zwykle są byłymi shinobi – uśmiechnął się szaleńczo – Powiedz prawdę chłopcze to może ujdziesz z życiem

- Nadal nie rozumiem o co … - przerwał gdy jeden z jouninów go zaatakował, spokojnie zablokował jego ataki odskakując na pewną odległość – Co wy wyprawiacie ...?! - zapytał choć dość już miał odgrywania tej roli

- Przestań pieprzyć gówniarzu – stwierdził przywódca – Zablokowałeś atak jounina co świadczy o twojej sile ! Dobrze cię rozpoznałem Uzumaki Naruto !

- A to ciekawe, czyżbyśmy mu zaszli za skórę ?

Mnie się pytasz ? Ja tam gościa nie kojarzę …

- Zdejmij natychmiast to głupie jutsu zmieniające wygląd i oddaj się w nasze ręce, może Danzou da nam za ciebie okup ? – rozkazł rozmyślając o pieniądzach

Jutsu ? O co mu może chodzić …

- Ciekawy jestem gdzie jest reszta twojej głupiej drużyny, ten czarnowłosy emo i dziwna dziewczynka razem z jouninem – mówił do siebie – Jak znam życie szpiegują wioskę mam rację ?!

Co ?

- Co ? – obydowaje zadali sobie to pytanie

- Nie wiem o czym lub o kim pan mówi – podjął ryzykowną grę – Na imię mi Satoshi, a moja siostra to Kana …

- Jeśi nie jesteś Naruto to to udowodnij – rzucił mu zwój – Narysuj coś – rozkazał ukrywając się za swoją ochroną

- Narysuj …? – zastanowił się – Nic z tego nie rozumiem ale dobrze – zaczął gryzmolić po czystym zwoju powoli zapełniając go rysunkiem, chwile mu to zajęło lecz gdy skończył dumny ze swojego dzieła pokazał to obecnym do okoła niego ninja – Proszę – oddał zwój

- Co … to … jest …?! – przestraszył się widząc to co widniało na zwoju

- Krajobraz, a co innego ? – odpowiedział blondyn nie rozumiejąc pytania, cała ta sytuacja była aż za bardzo podejrzana

- To jest krajobraz ? – zdziwił się – Chyba faktycznie cię z kimś pomyliłem … - szepnął nie wiedząc co o tym myśleć – No dobrze, lecz to nie wyjaśnia jak zablokowałeś atak jednego z moich podwładnych

- Huh, to proste, tak samo jak walczyłem z tymi oprychami, mimo że nie wyglądam trenowałem sztuki ninja od małego, tak samo siostra, myślę że jesteśmy na poziomie mocnego chuunina – odpowiedział – Czysty przypadek że udało mi się obronić przed jouninem, chyba że nie zasługuje on na tą range – dogryzł stojącemu nieopodal brunetowi

- Dobrze … jak długo zamierzacie zostać w Kusa-gakure ? – zapytał już spokojniej staruszek

- Dzień lub dwa – skarcił się w głowie – O ile siostra będzie w stanie – dodał pośpiesznie

- Rozumiem, zapomnij o tym co się stało przed chwilą, życze miłego pobytu w naszej wiosce – mówiąc to razem z swoją eskortą odszedł

Serio to kupił ? – zaśmiał się – No cóż, Fuu-chan powinna już się czuć lepiej więc wrócę do szpitala

- Zapomniałeś o czymś najważniejszym

Nie zapomniałem Kurama … po prostu nie mam siły myśleć o tym teraz – mruknął odwracając się na pięcie wracając do budynku pod salę z której w tej właśnie chwili wychodził lekarz

- Wszystko z nią w porządku ? – zapytał choć i tak wiedział jaki jest jej stan

- Tak, w jak najlepszym – odpowiedział doktor lustrując chłopca wzrokiem – To mocna dziewczyna

- Wiem, w końcu to moja siostra – uśmiechnał się

- Może pan wejść, niedługo powinna się wybudzić – dodał na odchodne

- Dziękuje – pomachał mu wchodząc do przestronnego pokoju, ściany pomalowane na jasno niebieski wcale nie poprawiały jego humoru który zepsuty został na wspomnienie o jego osobie w towarzystwie jakiejś drużyny. Na łóżku przy oknie leżała zawinięta po szyję w bandaże dziewczyna. Jej zielone włosy rozrzucone w tym momencie wyglądały tak pięknie iż nie mógł się powstrzymać by ich nie dotknąć. Były tak miękkie, jednym słowem wspaniałe.

- Co ty wyprawiasz Namikaze … - warknęła uchylając powieki

- Nic, nic – zasmiał się zostawiając jej pasemko włosów – Jak tam samopoczucie po wspaniałym przedstawieniu ?

- Nie wiem, nic nie pamiętam – mruknęła powoli wstając do pozycji siedzącej

- Faktycznie trochę wpadłaś w szał – uśmiechnął się

- Jak bardzo nabroiłam ?

- Nabroiłaś ? – zdziwił się – To było wspaniałe ! – podniósł głos – Ta krew ! Te kości ! Kończyny ! Wszystko było idealne ! – zachwycał się

- Czyli je zmasakrowałam ? – ucieszyła się – To dobrze, ta trójka od niepamiętnych czasów ze mnie drwiła. Możliwość wyrzycia się na nich była świetna – odpowiedziała – Szkoda że mało z tego pamiętam, jak mnie powstrzymałeś ?

- Normalnie – stwierdził wymijająco – Aktualnie znajdujemy się w Kusa-gakure – zmienił temat – Kupimy ci trochę rzeczy i ruszymy w dalszą podróż

- Dobrze – wstała – Chciałabym się przebrać, mógłbyś wyjść ?

- Bo wiesz … - zaczął – Przez ten cały szał twoje ubrania tak jakby się zniszczyły …

- …Co ? – zapytała wstrząśnięta – Chwila ! Skoro uległy zniszczeniu jak ty mnie tu … - jej twarz przybrała istnie czerwony kolor

- N-na nic nie patrzyłem przysięgam ! – podniósł ręce w obronnym geście – Okryłem cię jedną z moich bluz i tak doniosłem tutaj !

- Namikaze igrasz ze śmiercią … - szepnęła groźnie

- Po prostu tu poczekaj, pójdę do jakiegoś sklepu i kupie ci ciuchy …

- Sama chcę wybrać … - spuściła głowę, wiedziała że i tak już za bardzo polega na blondynie, ale zakup ubrań nigdy nie był czymś wyjątkowym w jej życiu, nie miała po prostu na to pieniędzy

- Skoro nalegasz – sięgnął do torby wyciągając jakąś koszulkę oraz szorty – Przebierz się w to, później kupimy ci odpowiednie ubrania

- Dzięki … - wzięła ubrania – Teraz wyjdź …

- Hai, hai – zasmiał się wychodząc – Czekam za drzwiami – po wyjściu oddał się zamyśleniom, ten staruch nazwał go jego starym nazwiskiem a także wymienił inne osoby rzekomo należące do jego drużyny. Czyżby się ktoś pod niego podszywał ? Ale kto ? I ten cały test z rysowaniem … przerywając swoje myśli spojrzał na przyjaciółke wychodzącą z sali, jego ubrania były na nią zdecydowanie za duże lecz dodawały jej niesamowitego uroku który oczarował niebieskookiego

- Naruto idziemy ? – zapytała wyrywając go z letargu

- Taa … - odpowiedział i wspólnie ruszyli do wyjścia – Ale pamiętaj, musisz mówić do mnie Satoshi …

- Co ? – zdziwiła się – Czemu ?

- Bo dziś, i na najbliższe pare godzin w wiosce jesteśmy rodzeństwem, ja Satoshi a ty Kana … - mruknął jej na ucho

~*~*~*~

Jak postanowili tak też się stało. W szybkim tempie obskoczyli większość sklepów z ubraniami w wiosce kupując ich najróżniejsze odmiany. Blondyn jedynie powatarzał sobie w myślach „wszystko dla dobra Fuu-chan” . Sama zielonowłosa była zachwycona. Co chwila przytulała swojego przyjaciela który robił dla niej tak wiele. Zakupy skrupulatnie pieczętowali w zwojach aby łatwiej im było je przenosić. Pomarańczowooka przebrała się już w pierwszym sklepie w zakupione: czarny t-shirt odsłaniający część jej płaskiego, ładnego brzucha. Krótkie jeansy odsłaniające znacznie więcej niż zasłaniały, w kolorze niebieskim. Na nogi założyła odpowiednie dla shinobi buty. Po udanych zakupach w których to oszczędności młodego Namikaze znacznie zmalały udali się do pobliskiej knajpki. Nie jedli nic od całych 24 godzin co spowodowało ich ogromny apetyt. Na szczęście gospodarza miał on w karcie Menu Ramen oraz ulubione danie naszej Fuu czyli Curry z ryżem (Curry japońskie). Po zamówieniu i spałaszowaniu kilku porcji najedzeni opuścili lokal żegnani przez niesamowicie szczęśliwego gospodarza.

- Fuu-chan, dziś przenocujemy w wiosce – mruknął

- Naprawdę ?? – dopytywała się – Czemu ??

- Nie myśl że jestem leniem czy coś, po prostu chcę trochę odpocząć w łóżku w którym nie leżałem od dobrych kilku lat – odpowiedział ruszając ku najbliższemu hotelowi, szybko wynajeli pokój z dwoma łóżkami i po wspaniałej relaksującej kompieli (żeby nie było, myli się osobno) zasneli w łóżkach zupełnie jak dzieci którymi zresztą byli …

~*~*~*~

- No a mówiłam ! – krzyczała zielonowłosa skacząc z gałęzi na gałąź – Nie odpowiadaj na zaczepki tego jounina !

- Sam się o to prosił ! – odburknął nadąsany blondyn – Zresztą co my się przejmujemy, jedna mała śmierć, takie zdarzają się na naszym świecie codziennie !

- Czasem cię nie rozumiem – westchnęła – Ale tak czy siak nie zmienia to faktu że Kusa-gakure wie jak wyglądamy oraz ma nas za wrogów !

- Czy to jakiś problem ? I tak zamierzałem kiedyś zniszczyć to miejsce – odpowiedział – Wiedziałaś że chcą przejąć kontrolę nad światem ??

- Co ty bredzisz ? – zdziwiła się – Kusa-gakure to jedna z najspokojniejszych wiosek tego świata !

- Taa może przed utworzeniem Skrzyni Najwyższego Błogosławieństwa – stwierdził – Kyuubi mi o tym opowiadał, działo się to jeszcze za czasów mędrca sześciu ścieżek. Pewien męzczyzna chcąc zapanować nad światem otworzył ją, nigdy więcej już o nim nie słyszano, a legenda wymyślona przez ludzi brzmi „Skrzynia spełni każde twoje marzenie”

- Niemożliwe … na tym świecie nic nie ma za darmo …

- Dokładnie Fuu-chan – uśmiechnął się szaleńczo – Aby otworzyć skrzynię potrzeba niewyobrażalnych pokładów chakry przez co jest ona zamknięta i ukryta w Kusa od pokoleń po za tym legendy to legendy i nie można im wierzyć, a ze względu na chciwość ludzką zamierzam zniszczyć ta wiochę raz na zawsze …

- Dobrze, ale to kiedy indziej – zaśmiała się – Teraz musimy czym prędzej zniknąć z Kraju Trawy i udac się do Kraju Ziemi

- Wiem – zatrzymał się nagle – Zaczekaj chwilkę, wyczuwam jakby słabe ilości chakry …

- To pewnie jacys bandyci

- Nie sądzę … choć, chcę to sprawdzić – ruszył na zachód szybkim biegiem

- No dobrze – westchnęła na myśl o jeszcze dłuższym biegu, po krótkiej chwili dotarli na miejsce i obserwując z ukrycia widzieli scenę która za nic w świecie im się nie podobała …

Do rzeczy, na łące po środku lasu trzech ANBU Kusa-gakure katowało właśnie białowłosą dziewczynkę mniej więcej w ich wieku. Mimo faktu iż na jej czole błyszczała opaska z symbolem ich wioski oni jak gdyby nigdy nic chcieli ją zabić.

- Naruto pomożemy jej ?

- Daj mi chwilkę … muszę przeanalizować sytuację … - mruknął, jak dobrze wiedział w Kusa-gakure jakiś czas temu miał miejsce rozłam … kraj podzielił się na zwolenników idei przejęcia władzy nad światem oraz pomysłu spokojnego życia bez wojen … jeśli dobrze zrozumiał motyw jednostki ANBU mieli oni za zadanie zabić tą dziewczynkę gdyż należała do przeciwnej strony … tylko czemu zabijać nic nie warte dziecko …

- Naruto … ona jest wyjątkowa …

Wiem … zrozumiałem od razu … może kiedyś się odwdzięczy … - mruknął przerywając swoje myśli wyskoczył z ukrycia na sam środek polanki

- Czyli jednak tak – zaśmiała się również schodząc z drzewa

- Czego tu gówniarze ?! – zapytał pierwszy który ich zauważył – Też chcecie oberwać ?!

- Kurna czemu to my mamy pecha – odezwał się następny – Choć zabicie kolejnych gówniarzy wydaje mi się całkiem fajne

- Może nawet ta zielonowłosa na coś się przyda – dodał trzeci lustrując zboczonym wzrokiem towarzyszkę blondyna

- Fuu-chan głęboki wdech i wydech, tym razem zostaw to mi – uśmiechnął się niczym drapieżnik który właśnie dostrzegł swoja zwierzynę i przybrał postawę do walki, nie wyjął nawet katany wiedząc że i tak nie będzie mu potrzebna

- Odważny jesteś bachorze ale nie myslisz chyba logicznie że wygrasz przeciwko trójce dobrze wyszkolonych ANBU ? – roześmiał się

- Przekonamy się – odpowiedział ruszając na nich, chciał się pobawić, zniszczyć ich najpierw psychicznie, a potem fizycznie co jak zaplanował doskonale mu wyszło. Nie doceniając jego umiejętności z całej trójki zaatakował tylko jeden. Jego ogromne zaskoczenie gdy został nabity na gałąź pobliskiego drzewa nie opiszą żadne słowa. Pozostała dwójka przerażona zaistniałą sytuacją natychmiast ruszyła pomścić przyjaciela co jak się okazało było złym pomysłem. Pierwszy z nich skończył rozcięty przez swój własny kunai od krocza po szyję (tak, ten zboczony) , a drugi z skręconym karkiem wylądował u stóp nieprzytomnej białowłosej

- Skończyłeś się bawić ? – zapytała znudzona zielonowłosa – Bo tak jakby mamy tu ranną dziewczynę

- Zostaw ją, wyliże się – mruknął patrząc na białowłosą

- Nie bierzemy jej z sobą ? – zdziwiła się

- Oczywiście że nie, to że uratowałem jej życie to po prostu mój kaprys … - odwrócił się – Ma silną chakre więc na pewno przeżyje – dodał wskakując na najbliższą gałąź

- Jak chcesz … – ostatni raz spojrzała na białowłosą ruszając za swoim towarzyszem, nieprzytomnej dziewczynie zostawiła jedynie krótką wiadomość wyrytą na korze drzewa „Żyj i walcz dla siebie, może kiedyś się spotkamy”

~*~*~*~

4.04.2015

Kurai Monogatari Rozdział 5

... to co było pozostawię bez komentarza ... ważne jest to co jest tu i teraz, a jest nim kolejny rozdział ... miłego czytania ...

Kurai Monogatari



- Gdzie się udamy teraz Naruto ? – zapytała gdy w końcu zrobili przerwę, mimo iż miło jej się siedziało na jego umięśnionych plecach nie chciała być balastem

- Udamy się do Suna-gakure – mruknął wyciągając mapę – Aktualnie jesteśmy na skraju kraju wodospadu – wskazał punkt na mapie - Przejdziemy przez Kusa-gakure, następnie Iwa-gakure i stamtąd prosta drogą do Suny – pokazał trasę sunąc palcem po mapie



- Umm nie prościej by było przejść przez Kusa-gakure i Ame-gakure ? – zapytała pokazując jednocześnie



- Przyznaję byłoby prościej lecz kraj ten jest niesamowicie nieprzyjemny dla obcych – westchnął – Nie ma szans abyśmy się przedarli bez zwrócenia na siebie uwagi

- Rozumiem … - westchnęła – Czyli długa podróż przed nami, nie rozumiem tylko po co udamy się do Kusa …

- Hmm między innymi aby zakupic ci rzeczy potrzebne do życia ? – zaśmiał się – Co się tak na mnie patrzysz ?

- A-ale ja nie mam pieniędzy … - spuściła głowe

- O pieniądze się nie martw – położył jej rękę na puszystych włosach – Robi się już ciemno więc dzis śpimy tutaj

- Tu na dworze ? – zdziwiła się – Masz namiot ?

- Namiot ? – spojrzał na nią – Nie ma nic lepszego niż spanie pod gołym niebem

- Jak dla kogo … - mruknęła

- Rozchmurz się, takie już jest nasze życie – uśmiechnął się lekko – Po za tym to doskonały trening ciała

- Jak będę chora to to będzie dopiero trening – westchnęła

- Nigdy tego nie zauważyłaś ? – zapytał nagle – Jinchuuriki nie chorują, jesteśmy ponad to. Nasze ciała, a nawet nasz rozwój psychiczny jest szybszy niż u innych. Dojrzewamy znacznie szybciej, a nasze przezycia tylko to wszystko potęgują.

- Faktycznie … - usiadła zdziwiona obok blondyna – Opowiedz mi coś jeszcze, na przykład o sobie …

- A co byś chciała wiedzieć ?

- Wszystko … - zarumieniła się lekko – Jeśli to nie problem oczywiście …

- Nie … ale żądam tego samego potem – uśmiechnął się chytrze

- Zgoda – odpowiedziała z usmiechem

- Od czego by tu zacząć – zastanowił się – Moje wspomnienia z wioski są raczej nic nie warte, głównie jest to historia o dziecku walczacym o przetrwanie w świecie nienawiści … Nie miałem żadnych przyjaciół, ludzie mnie nienawidzili czyli standard, oczywiście kojarzę twarze poszczególnych równieśników, była na przykład strasznie wkurzająca różowowłosa dziewczyna z ogromnym czołem czy też dziwna skryta w sobie Hyuga, najbardziej denerwował mnie jednak jakiś wiecznie wesoły Uchiha, lecz to nic nie znaczy. Z wioski uciekłem siedem lat temu, pomógł mi w tym Kurama. Dzięki jego pomocy wioska już mnie nie odnalazła. Zaprowadził mnie w szczególne miejsce które już zawsze pozostanie w moim sercu jako najpiekniejsze na świecie. To tam dzielnie trenowałem. Nauczyłem się żyć w dziczy. Walczyć i wygrywać. To właśnie tam spędziłem w odosobnieniu siedem lat życia. Siedem długich lat których nigdy nie zapomne. Sam trening był nieziemsko trudny – zaśmiał się – Kyuubi dawał mi w kość na każdym kroku. Lecz cieszę się że to robił, dzięki temu mam siłę aby bronić podobnych do mnie – spojrzał spokojnie na zielonowłosą która opierając głowę na jego ramieniu przysnęła – Oyasumi Fuu-chan – mruknął

~*~*~*~

Jednak w Taki-gakure nie było tak pięknie jak w przypadku naszej parki. Przywódca wioski Shibuki wydzierał się właśnie na strażników bramy składających raport. Jak oni mogli przyjść do niego z tak ważną sprawą dopiero teraz ?! Największa broń wioski ukrytego wodospadu uciekła z jakimś chłopakiem ! Nie wiadomo nawet gdzie są ! Większość jednostek ANBU przebywających w wiosce wymordowana, a do tego wszystkiego zniknął zwój przekazywany z pokolenia na pokolenie ! Po prostu upadek wioski murowany !

- Natychmiast wysłać jakąś drużynę za tą dwójką ! Niech sprowadzą ich tutaj, chłopaka mogą zabić ! – rozkazał – Jeśli zajdzie potrzeba możecie zabić również i ją – dodał

- Hai … - odpowiedzieli wybiegając z gabinetu

- Niech no ja ją w swoje łapska dostanę … ta dziewczyna pożałuje że się urodziła … - szepnął do siebie

~*~*~*~

- Fuu obudź się – powiedział spokojnie do przyjaciółki, gdy ta powoli uniosła powieki ujrzała jego lekki uśmiech – Masz śniadanie – podał jej nabitą na patyk upieczoną rybę – Zajadaj, zajadaj bo mamy mało czasu

- Dziękuję Naruto – wzięła od niego przełykając ślinke która nazbierała się od zapachu – Czemu się tak bardzo śpieszymy ? W wiosce wymordowaliśmy oddziały ANBU więc nie wyślą za nami jednostek

- Nie w tym rzecz, choć trochę się mylisz – mruknął zjadając rybę – Wysłać zawsze mogą jouninów, lecz śpieszę się ponieważ im szybciej dotrzemy do Suny tym szybciej zwerbujemy kolejnego jichuuriki oraz rozpoczniemy trening – uśmiechnął się szatańsko

- T-trening ? – zdziwiła się, mimo wszystko dokładnie pamiętała co opowiedział jej wczoraj blondyn

- Tak, chyba nie myślałaś że z takimi umiejętnościami wskórasz coś przeciwko światu ?

- Nie obrażaj mnie, wcale nie jestem taka słaba ! – nadęła policzki

- Nie powiedziałem że jesteś słaba – zaśmiał się kręcąc głową – Po prostu wciąż musimy stawać się lepsi aby w przyszłość spełnić nasze marzenia

- Dobra, pokaże ci z kim zadarłeś ! – stwierdziła kończąc rybę – Stanę się lepsza niż ty czy ktokolwiek inny ! Wymorduję całe Taki-gakure i zemszczę się za wszystkie krzywdy które mi wyrządzili ! – krzyknęła

- I to jest podejście ! Ruszajmy już, wyczuwam że drużyna z wioski jest niedaleko więc będzie trochę zabawy – szepnął jej na ucho – Tym razem dam tobie tą przyjemność wykończenia ich…

- Dziękuję – odpowiedziała wstając, jak postanowili tak też zrobili ruszając w wyznaczonym kierunku. Biegli najwolniej jak potrafili. Niebieskooki informował na bieżąco w jakiej odległości są przeciwnicy więc dokładnie wiedzieli gdy byli oni stosunkowo blisko, i nie mylili się. Po chwili nad ich głowami przeleciało kilka kunai z przyczepionymi wybuchowymi notkami

- Taka szkoda, drużyna złożona z samych dziewczynek – zaśmiał się lądując na ziemi – Fuu-chan zazdroszczę ci ! – lecz dziewczyna nic nie odpowiedziała stojąc kilka kroków przed blondynem i z wściekłą miną lustrująca przeciwniczki

- Jesteście zatrzymani – powiedziała brunetka wysuwając się na przód – Baishunpu (z jap. dziwko/kurwo ewentualnie prostytutko nie jestem dobry w japońskich przekleństwach) lepiej się nie opieraj bo przypadkiem możemy cie zabić – stwierdziła lekceważąco, a jej twarz wykrzywił się w nienaturalnym uśmiechu

- Właśnie Baka ! – podchwyciła żart blondynka – Shibuki z chęcią się tobą dobrze zajmie !

- Nie obchodzisz mnie, dostałam rozkaz zlikwidowania demona ! – stwierdziła rudowłosa ruszając do ataku

- Aika – mruknęła patrząc na brunetke – Junko – patrząc na blondynke – Zakuro … - unikając ataku rudowłosej – Zniszczę was ! – roześmiała się szaleńczo, całe jej ciało otoczyła gęsta pomarańczowa chakra tworząc za jej plecami całe 3 owadzie skrzydła, drużyna złożona z trójki jouninek cofnęła się o krok

Jak myślisz Kyuubi, Fuu-chan się opanuje czy będzie trzeba ją uspokoić ? – zapytał w myślach

- Ciężko jednoznacznie określić, wszystko zależy od jej silnej woli – odpowiedział mu – Lecz coś czuję że czeka nas miła potyczka

Chciałbym uniknąć tego lecz wiem jak skończyło się w moim przypadku – westchnął na myśl o tamtym dniu. Było to jakieś dwa lata temu. Na teren jego obozowiska wkroczyła grupka osób. Byli to najprawdopodobniej okoliczni bandyci zwabieni niczym owady w puapkę owadożernej muchołówki. Niestety nie wiedzieli że spotka tam ich tylko śmierć … chłopak tak się zatracił w zabijaniu, torturowaniu, wyrywaniu wnętrzności i bawieniu się ich kończynami że nie zauważył kiedy jago skóra oderwała się od ciała a czerwona niczym krew chakra pokryła go dokładnie tworząc miniaturke lisa. Do dziś pamięta jak bardzo Kurama go pobił. Tak pobił. W jego głowie. W jego myslach. Zbił na kwaśne jabłko, tak bardzo że przez następny tydzień chłopak musiał ograniczać treningi do minimum. Zrobił to gdyz był to jedyny sposób aby wyciągnąć go z tymczasowego szału. Niestety jego myśli zostały nagle przerwane niewyobrażalnie głośnym krzykiem. Pochodził on od prawdopodobnej liderki drużyny z Taki, brunetki imieniem Aika. Krzyczała i miotała się w bólu gdy zielonowłosa towarzyszka blondyna łapami chakry urywała jej obie ręce. Z ran tryskała krew zupełnie jak z kranu. Oderwane kończyny zostały natychmiastowo odrzucone przez przypominającą już miniaturke owada dziewczynę. Jej piękna skóra zaczęła powoli odrywać się, a chakra gęstnieć przylegając do skóry. Pozostałe dwie przeciwniczki już nie tak pewne siebie po zobaczeniu tego co się stało stały w pewnej odległości szyukując się do ucieczki

- Jednak będziesz musiał trochę zawalczyć z swoją dziewczyną – mruknął – To będzie dobry sprawdzian twoich umiejętności nie sądzisz ?

Zamknij się głupi lisie ! O-ona nie jest moją d-dziewczyną ! – warknął groźnie – Siedź cicho bo to co rozgrywa się przed moimi oczyma jest przepiękne ! – tak jak powiedział, Fuu przeistoczona już w dokładną miniaturkę z czterema owadzimi skrzydłami i miażdżyła właśnie jedną łapą chakry blondynkę. Ciało ludzkie składa się w 60 % z wody. Wyciskając właśnie takiego człowieka wydawać się mogło że to nie 60 % lecz całe 99 % ! Krew tryskała na wszystkie strony, kości trzaskały niczym łamane gałązki, a krzyk razem z życiem ofiary zgasł tak szybko jak się pojawił. Pozostawiając kupkę miesa nie przypominającą w najmniejszym stopniu istotę ludzką krwiożerczy instynkt skupił się na ostatniej żywej dziewczynie. Z przerażającym rykiem miniaturka Nanabi ruszyła w tempie szybszym niż błyskawiczny. Dopadając swoją ofiarę zaczęła pastwić się nad jej ciałem. Zadawała rany niesamowicie bolesne lecz nie zagrażające szybkiej utracie życia. Po dłuższej zabawie stwierdzając że ta zabawka jest już nudna bez problemu łapą chakry oderwała całą głowę uśmiercając na dobre ostatnią jouninke wysłaną w pościg

- Przygotuj się lepiej, Chomei poinformowała mnie że nie ma już nad tym kontroli – ostrzegł

- Tym lepiej – uśmiechnął się odpowiadając już głośno – Fuu-chan ! Wybacz ale troszeczkę cię poturbuję, zgadzasz się ? – nie czekając na odpowiedź błyskawicznie zaatakował kopnięciem lecz zostało sparowane, tak samo zresztą jak inne próby walki w zwarciu

- Nie przebijesz się idioto, co ty kombinujesz ?

Czy to nie ty zasugerowałeś że to świetny sprawdzian moich umiejętności ? – zaśmiał się szyderczo unikając łapy chakry

- Może i tak, ale długo nie pociągniesz nie używając płaszcza mojej chakry

- Jeszcze zobaczymy … - zakończył rozmowę unikając kolejnego ataku, następnie złożył pieczęcie – Katon: Goenkyu no Jutsu ! – średnich rozmiarów kula poleciała wprost na młodą jinchuuriki. Uderzając dodatkowo wybuchła odpychając ją na pobliskie drzewa które zostały połamane naciskiem jej ciała – Fuuton: Senpuuken ! – uderzając pięścią w powietrze spowodował fale uderzeniową która uderzając dodatkowo zdezorientowała Fuu, następnie puścił się niesamowicie szybkim sprintem tylko po to aby znaleść się za nią i wymierzyć perfekcyjny cios w kark lecz został on zablokowany, a kilka łap chakry odepchnęło go na odpowiednią odległość. Po chwili miniaturka siedmioogoniastej przykucneła jakby i zaczeła tworzyć coś przez co Naruto zrobiło się niesamowicie gorąco

- Dobra młody ! Koniec zabawy ! To się robi zbyt niebezpieczne ! – krzyknął lis – Jeśli tego użyje nie tylko cały krajobraz zmieni się w ponure miejsce lecz i ty zmienisz się w kupkę prochu !

PRZECIEŻ JA TO WIEM ! – oburzył się aktywując natychmiast płaszcz chakry lisa, cztery ogony wściekle zafalowały za jego plecami. Jego krwawe oczy z pionową źrenicą z dokładnością obserwowały choćby najmniejszej szansy na znokautowanie przeciwniczki. Ręce z wyostrzonymi paznokciami przypominającymi szpony swobodnie zwisały wzdłuż ciała, a popażenia których doznał w kontakcie z chakrą innego jinchuuriki natychmiast się zagoiły – Teraz !

- Teraz ! – krzyknęli równocześnie, ciało blondyna dosłownie znikło w błysku tylko po to by pojawić się za swoją towarzyszką i jednym dokładnym ciosem w kark odebrać jej jaką kolwiek możliwość ruchu oraz przytomność. Dziewczyna bezwładnie opadła na ziemię, a niebiesko czerwona chakra zbierana skrupulatnie do stworzenia bijudamy znikła niczym bański mydlane. Czerwony płaszcz chakry otulający ją dokładnie wnikł w pieczęć widniejącą na jej ramieniu lecz ku zdumieniu chłopaka jej ubrania były po prostu zniszczone, praktycznie nie istaniały

- Przepraszam Fuu-chan ale to było konieczne … udowodniłaś mi swoją siłę … - mruknął wyjmując szybko bluzę z torby i okrywając ją, wziął na swoje ramiona pozbawione już jakiejkolwiek chakry Kyuubiego ruszając ku Kusa-gakure

~*~*~*~