30.01.2015

Kurai Monogatari PROLOG



Jak widzicie, prolog nowego opowiadania pokazał się szybciej niż tego oczekiwaliście. Tak samo zresztą jak wygląd bloga. Mam nadzieję że się podoba. Nie przedłużając zapraszam na:

Kurai Monogatari

Prolog

Mimo złowrogiej, ciemnej nocy jaka panowała do okoła, w najwyższym budynku znajdującym się w centrum wioski tliło się właśnie nikłe światełko. Pochodziło ono tylko z jednego pomieszczenia, mianowicie biura Hokage. W sporym gabinecie, za zawalonym stosami papierów drewnianym biurkiem siedział właśnie blondyn. Był młodą osobą, zdecydowanie za młodą aby piastować dane stanowisko. Jednakże on był wyjątkowy, geniusz Konoha-gakure, żółty błysk czy też najszybszy człowiek na świcie, wszystkie te przydomki nie były tylko na pokaz. Na sam dźwięk jego imienia wrodzy shinobi kapitulowali. Teraz jednak jego błękitne niczym niebo oczy ze znużeniem czytały jakiś raport. Pomimo zmęczenia pracował do późna. Wiedział że w domu żona już smacznie śpi, a kolacja dla niego ostygła lecz nie mógł tego wszystkiego zostawić. Martwił się również sytuacją w wiosce. Wojna skończyła się już jakiś czas temu lecz straty które ponieśli bolały do dziś. Jego serce rozdzierał ból gdy tylko wspominał imiona dwójki swoich uczni. Rin. Obito. Oboje zginęli za wioskę. Ostatnio natomiast pojawiły się kolejne problemy. Po za klanem Hyuga który oskarżał wioskę o stratę w członkach, klanem Uchiha coraz mniej ufnym wobec przywódcy, oraz starszyźnie która podejmowała idiotyczne, choć ich zdaniem najlepsze decyzje wobec wioski męczyło go także kolejne pokolenie. Co najmniej połowa młodych genninów lub też już chuuninów nie posiadała przynajmniej jednego rodzica. Jakby tego wszystkiego jeszcze było mało zbliżał się termin porodu ! Tak, jego ukochana, druga połówka, kobieta jego życia nosiła właśnie ich dziecko. Myślicie że to radosna nowina prawda ? Niestety, Kushina bo tak brzmi jej imię była innego zdania. Tak, kochała swoje jeszcze nie narodzone dziecko, lecz bała się tych wszystkich komplikacji. Była pojemnikiem na demona, jinchuuriki. W czasie porodu biju stawały się znacznie bardziej agresywne, a pieczęcie trzymające je pod kluczem słabły dając ogoniastym możliwość uwolnienia się. Kyuubi no Kitsune, tak nazywali go ludzie, zapieczętowany był właśnie w niej. Najsilniejszy z najsilniejszych. Wielki lis o dziewięciu ogonach znany z swojej brutalności oraz żądzy krwi. Wszystko to było niczym zły sen z którego chciał się obudzić. Powinien siedzieć teraz przy żonie i czuwać. Wiedział że jego dom, w czasie gdy on sam pracował obserwowany był przez oddział ANBU. Sam zlecił im zadanie sekretnego chronienia ukochanej. Mimo wszystko uczucie niepewności towarzyszyło mu codziennie męcząc jego psychikę.

- Nie myślałeś aby się przespać ? – zapytał nagle głos

- Przykro mi sensei lecz mam tutaj dużo roboty – odpowiedział spokojnie bez sprawdzania kto to

- Ciebie nie da się zaskoczyć ? – zaśmiał się białowłosy wchodząc przez okno – Jednak ja myślę że to tylko twoja wymówka

- W końcu jestem sensorem, potrafię wyczuwać innych – blondyn podpisał i odłożył czytany przed chwilą dokument dotyczący przebudowy jakiegoś domu odwracając się jednocześnie w stronę okna – Co masz na myśli ?

- To że się boisz – odpowiedział mu prosto w twarz – Wszystkie problemy które ostatnio się pojawiają przerastają cię, dodatkowo zbliża się termin dla Kushiny prawda ?

- Sensei, po prostu mam złe przeczucie – odpowiedział szczerze – Nie daje mi ono spać, czuję że wydarzy się coś strasznego

- Przesadzasz – stwierdził – Osobiście będziesz pilnował aby lis się nie wydostał, po za tym wierzę że dasz sobie radę z uspokojeniem wszystkich tych zamieszek które dzieją się w wiosce

- Sam nie wiem sensei … - zamyślił się zagłębiając wygodnie w swój fotel

-Ale nie o tym chciałem rozmawiać, tak właściwie to przyszedłem się pożegnać– dodał spokojnie obserwując reakcję ucznia

- Słucham ? – zapytał wyrwany z zamyśleń

- Odchodzę aby znaleść inspirację do mojej nowej serii książek, Icha Icha Paradise – odpowiedział lekko zawiedziony nikłym zainteresowaniem młodego kage

- Rozumiem, nie będę cię trzymał na siłę – westchnął zmęczony – Mimo wszystko dziękuję – uśmiechnął się nikle wstając z fotela – Chyba jednak pójdę się przespać – potężnie ziewnął, dzięki rozmowie z swoim mentorem wszystkie troski wydały się nagle bardzo malutkie

- Dobrze, to widzimy się za parę miesięcy, trzymaj się ciepło ! – odpowiedział białowłosy wyskakując przez otwarte okno, mimo lata w nocy robiło się niezbyt przyjemnie, a chłodny wiatr dodatkowo potęgował uczucie zimna

- Do zobaczenia sensei, spokojnej podróży … - szepnął już do siebie zakładając biały płaszcz z napisem „IV HOKAGE” na plecach i spokojnym krokiem ruszył ku kochanej żonie i uwielbionemu nie widzianemu od tak dawna łóżku

~*~*~*~

Dokładnie tego samego wieczoru, w odległej, wręcz odstępującej od wioski dzielnicy miało właśnie miejsce coś niezwykłego. Pewni mężczyźni, o czarnych niczym nocne niebo włosach biegli właśnie ku pewnemu domu. Nie przeszkadzał im fakt wtargnięcia do mrocznego mieszkania które łudziło każdego iż lokatorzy smacznie śpią. Szybko przeszli do odpowiedniego pokoju gdzie otworzyli tajemne przejście wchodząc do sporych rozmiarów sali znajdującej się pod domem. Mimo tłoku jaki tam był spokojnie znaleźli dla siebie miejsca przysłuchując się rozmowie. Choć ciężko to było nazwać nawet rozmową. Większość osób po prostu wyzywała i klęła głośno w stronę ich przywódcy.

- Co to ma znaczyć Fugaku-san ?! – krzyczeli jedni

- Jak możesz zgadzać się na to wszystko ?! – oskarżali drudzy

- Masz może jakiś plan ? – pytali kolejni

- Wioska już zdecydowanie zeszła na psy ! – wołali następni

- Ten Yondaime to jakiś idiota ! – nawoływali inni

- CISZA ! – jeden donośny, dumny rozkaz wystarczył aby uspokoić każdego – Skoro jesteśmy już wszyscy możemy rozpocząć zebranie - poinformował

- Chwileczkę, a gdzie twój syn ?! – wyrwał się jakiś starszy mężczyzna

- Itachi został pilnując brata – odpowiedziała spokojnie kobieta stając obok swojego męża

- Skoro to już wyjaśnione przejdźmy do głównego tematu … - w ten sposób narady klanu Uchiha rozpoczęły się na dobre. Rozpoczynając od wykarmienia sierot oraz starszych osób, sprawy „Policji Konohy” oraz pensji które zdecydowanie były za niskie kończąc na przemyśleniach o buncie …

- Mówię wam ! Yondaime już zbyt długo sobie z nami pogrywa ! – krzyczał jakiś facet – Rozpocznijmy bunt ! Niech mieszkańcy zadrżą na samą myśl o naszej potędze ! Niech ten pieprzony Hokage zrozumie jak wielki błąd popełnił zsuwając nas na dalszy plan !

- Dobrze gada ! – zawołał ktoś z tyłu

- Powinniśmy rozpocząć bunt ! – krzyczał inny

Szepty między wszystkimi członkami rozeszły się bardzo szybko. Każdy członek klanu był niezadowolony z swojej pozycji. Nie tylko byli źle traktowani przez władze wioski ale nawet ludzie nie okazywali im należytego szacunku !

- Nie ma nawet takiej opcji ! – ponownie rozbrzmiał ciężki, dumny głos – Mówiłem to wiele razy lecz powtórzę ! To nie jest wina Hokage !

- Bredzisz Fugaku-san ! Mówisz tak ponieważ przyjaźnisz się z Yondaime ! – wyrwał się jakiś młodziak

- Nie zaprzeczam, mam dobre kontakty z Minato – odpowiedział zmęczony przywódca – I dlatego właśnie wiem że to nie jego wina. Ma związane ręce gdy chodzi o nas. Niejednokrotnie omawiałem z nim wszystko lecz zawsze to starszyzna wpychała swoje trzy grosze

- Więc zdejmijmy tych zgredów ! – kontynuował młodzieniec

- I co to da ? Nie tylko podejrzenia i kolejną nienawiść w naszą stronę lecz także pojawienie się kolejnych być może jeszcze gorszych osób niż aktualna władza – westchnął – Dlatego też nie myślcie nawet o takich idiotyzmach jak bunt zrozumiano ?! – warknął ostrzegająco

- Tak jest Fugaku-sama … - odpowiedzieli wszyscy

- Postaram się porozmawiać jeszcze z Hokage więc proszę was wszystkich o jedno: cierpliwość – tym akcentem zakończył spotkanie …

~*~*~*~

W tym samym czasie na zewnątrz domu w kompletnych ciemnościach siedział spokojnie pewien chłopak. Jego uroda typowo wskazywała na Uchihe. W rękach trzymał małe niemowlę które tuliło się do niego mając drobne łezki w oczach. Czarnowłosy uśmiechnął się do swojego braciszka szepcząc czule – Nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził, twój brat będzie cię bronił Sasuke – ułożył go delikatnie w łóżeczku, przykrył i uśmiechnął się choć w jego oczach lśnił sharingan, symbol mocy klanu …

~*~*~*~

Następnego dnia, Minato jak co dzień zajmował się swoją pracą. Był strasznie nie wyspany i nawet porządny kubek kawy nie pomagał wprawiając jego asystenta w stany depresyjne. Mimo iż młodzieniec wrócił do domu, nie pospał sobie jak planował. Jego ukochana żona poprosiła go o coś do jedzenia, najchętniej kiszone ogórki i bitą śmietanę. Łapiąc się za głowę udał się do sklepu zakupując potrzebne składniki lecz Kushinie odwidział się pomysł jedzenia tego. Zamiast ogórków zamarzyła jej się cebula oraz ciasto ! Takich pomysłów tej nocy miała jeszcze kilka aż nastał ranek gdy spokojnie najedzona położyła się spać. Blondyn jednak musiał wracać do pracy wiedząc jak wiele dokumentów czeka na biurku do wypełnienia.

- Minato co to ma znaczyć ?! – z krzykiem do gabinetu weszła jakaś starsza kobieta na widok której młodemu Hokage zachciało się rzygać – Jak śmiesz dawać wolne najlepszemu oddziałowi ANBU w wiosce ?! – wydzierała się jakby była jakimś potworem

- Czy to jakiś problem ? – zapytał nie rozumiejąc jej oburzenia

- Oczywiście że problem ! Wioska potrzebuje obrońców, osobistej broni gotowej zginąć a ty wysyłasz naszą broń na urlop ! – wyzywała zdenerwowana

- Zważaj na słowa ! – krzyknął poddenerwowany wstając z fotela – Shinobi to nie jakiś przedmiot który gdy się zepsuje można zastąpić !

- Jesteś zdecydowanie głupi i niedojrzały ! – odpowiedziała – Przez twoje decyzje wioska upadnie !

- Prędzej przez wasze chore pomysły ! – stwierdził siadając spowrotem – Mam dużo pracy, wyjdź !

- Będziesz tego żałować … - tymi słowami wyszła z gabinetu kage

Nie była to pierwsza tego typu sytuacja. Dzień w dzień staruchy z starszyzny wlatywały do jego gabinetu bez pukania, wyzywali na niego i jego decyzje i wychodzili. Czasami nawet blokowali wychodzenie niektórych dekretów które wydawał ! Najgorszy był jednak Danzo. Traktował każdego niczym insekta którego należało wytępić. Twierdził iż robi to dla wioski. Życie ludzi go nie obchodziło, a każdy jakikolwiek wyraz braku szacunku najchętniej karałby śmiercią.

- Minato – wszedł spokojnie do gabinetu

- Słucham cie Danzo ? – zapytał znudzony kolejną wizyta starszego

- Doszły mnie słuchy że pozwoliłeś jednemu z oddziałów ANBU odejść – mówił spokojnie, lecz w jego głosie można było poczuć jad – Czy to prawda ?

- Oczywiście, pracowali bez wytchnienia od miesiąca ! Należy im się coś od życia ! – oburzył się blondyn – Już o tym rozmawiałem, masz jeszcze jakąś sprawę ? Jeśli nie to żegnam.

- Doszły mnie słuchy iż klany Uchiha oraz Hyuga coraz bardziej buntują się przeciwko wiosce – zignorował zdenerwowanego kage – Masz zamiar coś z tym zrobić ?

- Gdybyście tylko dali mi możliwość to rozwiązałbym to wszystko bezproblemowo ! – w mężczyźnie wszystko wrzało, rada ciągle ogranicza jego ruchy, już dawno dałby lepszą pozycję wszystkim Uchiha i zredukował liczbę wysyłanych Hyuga do walki, ale nie ! To jest złe dla wioski ich zdaniem !

- Radziłbym ci szybko zlikwidować problem, w dosłownym tego słowa znaczeniu – mruknął znudzony czarnowłosy – Na twoim miejscu … - przerwano mu brutalnie

- Nie ma takiej opcji ! – krzyknął – Jeszcze jedna taka wzmianka w mojej obecności a nie ręcze za siebie !

- Phi, żeby taki młodzik mi groził – prychnął powoli wychodząc z pokoju – Pamiętaj, twoja żona ma rodzić po za wioską !

- Pieprzony dziadyga ! – nabuzowany blondyn rzucił kubkiem w zamknięte już drzwi – Jak ja ich nienawidzę ! Nie po to chciałem być Hokage !

- Minato-sama, proszę się uspokoić – poprosił asystent poprawiając swoje okulary – Mnie też denerwują lecz ma pan teraz mnóstwo roboty, proszę się na niej skupić …

- Kiedy ja nie chcę … - jęknął siadając w swój fotel lecz widząc spojrzenia chłopaka wziął się do pracy

~*~*~*~

Dwa miesiące później
10 października miała miejsce tragedia która bardzo szybko obiegła świat shinobi. Wstrząsneła ona zarówno mieszkańcami osady jak i każdym innym człowiekiem. W obronie wioski przed biju Kyuubim no Kitsune zginął Yondaime Hokage, żółty błysk Minato Namikaze . Tego samego dnia na skutek ekstrakcji demona zmarła również jego żona Kushina Uzumaki ówczesny jinchuurki. Demon jednak został dzięki ich poświęceniu zapieczętowany.
Wiadomością znaną jedynie mieszkańcom było iż dziewięcioogoniasty zapieczętowany na nowo został w niemowlaku.
Jednak o tym że dziecko było synem Minato Namikaze oraz Kushiny Uzumaki wiedziało już tylko kilka osób.
Stanowisko V Hokage dzięki poparciu starszyzny objął Danzo Shimura. Od tego dnia dla Konohy nastały ciężkie i mroczne czasy …


~*~*~*~

5 komentarzy:

  1. Zapowiada się naprawdę mrocznie. Danzo jako Hokage brrrr...
    Jestem ciekaw na kogo wyrośnie mały blondyn, a także jak to wszystko poprowadzisz.
    Czy dojdzie do masakry klanu Uchiha?
    Niecierpliwie czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam Datenshi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do masakry klanu napewno dojdzie. W końcu to ten stary pryk/grzyb jest hokage. Naruto wyrośnie na człowieka bez uczuć w Anbu albo na ulicy czerwonych latarni wśród najgorszych, będzie walczyć o swoje. Może też Jiraya weźmie małego z wioski wyprowadzi. Notka jest ciekawie zapowiadająca dalszą część.
      Domi.

      Usuń
  2. No no ciekawie się zaczyna. Uwielbiam opowiadania gdzie Naruto jest silny i niezależny a jego charakter całkowicie różni się od oryginału ;) Mam nadzieję że właśnie tak go przedstawisz :D
    W sumie notke przeczytałam już wcześniej ale jakoś nie miałam czasu skomentować :P
    Trzymam kciuki i goraco pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No no ciekawie się zaczyna. Uwielbiam opowiadania gdzie Naruto jest silny i niezależny a jego charakter całkowicie różni się od oryginału ;) Mam nadzieję że właśnie tak go przedstawisz :D
    W sumie notke przeczytałam już wcześniej ale jakoś nie miałam czasu skomentować :P
    Trzymam kciuki i goraco pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    ciekawie się to zapowiada, jak ja tych starych dziadyg nie lubię, zastanawia mnie jak to dalej poprowadzisz, co będzie z Naruto zwłaszcza teraz jak stanowisko Hokage objął Danzo, jak Naruto będzie traktowany...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń