Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział ...
Kurai Monogatari
Mimo zmęczenia nieustannym biegiem Naruto dotarł nareszcie
do wioski w kraju trawy. Strażnicy widząc ranną dziewczynę na jego rękach
pozwolili na wizytę w szpitalu gdzie bezzwłocznie się udał. Na miejscu lekarze
bez najmniejszego oporu zaczeli leczyć zielonowłosą co było mu na ręke. Pod
pretekstem zmęczenia wymknął się ze szpitala tylko po to aby wpaść na przywódcę
tejże wioski z eskortą kilku jouninów. Mimo ogromnej nie chęci do wszystkich
ludzi wysilając się na uprzejmy ton wyjaśnił po krótce sytuację w której się
znalazł
- Ja i moja siostra jesteśmy podróżnikami – skłamał patrząc
prosto w oczy starszego faceta – Zaatakowali nas bandyci, broniliśmy się co sił
lecz było ich za dużo – opowiadał zmyśloną na miejscu historyjkę – Na szczęście
udało nam się w pore wycofać ! Niestety moja ukochana nee-chan była w okropnym
stanie ! Przerażony że może umrzeć znalazłem w sobie na tyle siły aby dotrzeć
tutaj i dzięki bogu okazaliście się uprzejmi, dziękuję – skłonił się choć w
głowie krzywił się na samą myśl jak to wygląda – Teraz za pozwoleniem chciałbym
trochę odpocząć …
- Ciekawe rzeczy pan opowiada – mruknął bystrze mężczyzna –
Lecz nie sądzi pan chyba że uwierzę w te bzdury ?
- Nie wiem o co panu chodzi … - odpowiedział normalnie choć
naprawdę gotowy był walczyć i z największą chęcią pozabijać osoby tu obecne
- Nie możliwym jest uciec z walki z bandytami którzy zwykle
są byłymi shinobi – uśmiechnął się szaleńczo – Powiedz prawdę chłopcze to może
ujdziesz z życiem
- Nadal nie rozumiem o co … - przerwał gdy jeden z jouninów
go zaatakował, spokojnie zablokował jego ataki odskakując na pewną odległość –
Co wy wyprawiacie ...?! - zapytał choć dość już miał odgrywania tej roli
- Przestań pieprzyć gówniarzu – stwierdził przywódca – Zablokowałeś
atak jounina co świadczy o twojej sile ! Dobrze cię rozpoznałem Uzumaki Naruto
!
- A to ciekawe, czyżbyśmy mu zaszli
za skórę ?
Mnie się pytasz ? Ja
tam gościa nie kojarzę …
- Zdejmij natychmiast to głupie jutsu zmieniające wygląd i
oddaj się w nasze ręce, może Danzou da nam za ciebie okup ? – rozkazł
rozmyślając o pieniądzach
Jutsu ? O co mu może
chodzić …
- Ciekawy jestem gdzie jest reszta twojej głupiej drużyny,
ten czarnowłosy emo i dziwna dziewczynka razem z jouninem – mówił do siebie –
Jak znam życie szpiegują wioskę mam rację ?!
Co ?
- Co ? – obydowaje zadali sobie to
pytanie
- Nie wiem o czym lub o kim pan mówi – podjął ryzykowną grę
– Na imię mi Satoshi, a moja siostra to Kana …
- Jeśi nie jesteś Naruto to to udowodnij – rzucił mu zwój –
Narysuj coś – rozkazał ukrywając się za swoją ochroną
- Narysuj …? – zastanowił się – Nic z tego nie rozumiem ale
dobrze – zaczął gryzmolić po czystym zwoju powoli zapełniając go rysunkiem,
chwile mu to zajęło lecz gdy skończył dumny ze swojego dzieła pokazał to
obecnym do okoła niego ninja – Proszę – oddał zwój
- Co … to … jest …?! – przestraszył się widząc to co
widniało na zwoju
- Krajobraz, a co innego ? – odpowiedział blondyn nie
rozumiejąc pytania, cała ta sytuacja była aż za bardzo podejrzana
- To jest krajobraz ? – zdziwił się – Chyba faktycznie cię z
kimś pomyliłem … - szepnął nie wiedząc co o tym myśleć – No dobrze, lecz to nie
wyjaśnia jak zablokowałeś atak jednego z moich podwładnych
- Huh, to proste, tak samo jak walczyłem z tymi oprychami,
mimo że nie wyglądam trenowałem sztuki ninja od małego, tak samo siostra, myślę
że jesteśmy na poziomie mocnego chuunina – odpowiedział – Czysty przypadek że
udało mi się obronić przed jouninem, chyba że nie zasługuje on na tą range –
dogryzł stojącemu nieopodal brunetowi
- Dobrze … jak długo zamierzacie zostać w Kusa-gakure ? –
zapytał już spokojniej staruszek
- Dzień lub dwa – skarcił się w głowie – O ile siostra
będzie w stanie – dodał pośpiesznie
- Rozumiem, zapomnij o tym co się stało przed chwilą, życze
miłego pobytu w naszej wiosce – mówiąc to razem z swoją eskortą odszedł
Serio to kupił ? – zaśmiał
się – No cóż, Fuu-chan powinna już się czuć lepiej więc wrócę do szpitala
- Zapomniałeś o czymś najważniejszym
Nie zapomniałem Kurama
… po prostu nie mam siły myśleć o tym teraz – mruknął odwracając się na pięcie
wracając do budynku pod salę z której w tej właśnie chwili wychodził lekarz
- Wszystko z nią w porządku ? – zapytał choć i tak wiedział
jaki jest jej stan
- Tak, w jak najlepszym – odpowiedział doktor lustrując
chłopca wzrokiem – To mocna dziewczyna
- Wiem, w końcu to moja siostra – uśmiechnał się
- Może pan wejść, niedługo powinna się wybudzić – dodał na
odchodne
- Dziękuje – pomachał mu wchodząc do przestronnego pokoju,
ściany pomalowane na jasno niebieski wcale nie poprawiały jego humoru który
zepsuty został na wspomnienie o jego osobie w towarzystwie jakiejś drużyny. Na
łóżku przy oknie leżała zawinięta po szyję w bandaże dziewczyna. Jej zielone
włosy rozrzucone w tym momencie wyglądały tak pięknie iż nie mógł się powstrzymać
by ich nie dotknąć. Były tak miękkie, jednym słowem wspaniałe.
- Co ty wyprawiasz Namikaze … - warknęła uchylając powieki
- Nic, nic – zasmiał się zostawiając jej pasemko włosów –
Jak tam samopoczucie po wspaniałym przedstawieniu ?
- Nie wiem, nic nie pamiętam – mruknęła powoli wstając do
pozycji siedzącej
- Faktycznie trochę wpadłaś w szał – uśmiechnął się
- Jak bardzo nabroiłam ?
- Nabroiłaś ? – zdziwił się – To było wspaniałe ! – podniósł
głos – Ta krew ! Te kości ! Kończyny ! Wszystko było idealne ! – zachwycał się
- Czyli je zmasakrowałam ? – ucieszyła się – To dobrze, ta
trójka od niepamiętnych czasów ze mnie drwiła. Możliwość wyrzycia się na nich
była świetna – odpowiedziała – Szkoda że mało z tego pamiętam, jak mnie
powstrzymałeś ?
- Normalnie – stwierdził wymijająco – Aktualnie znajdujemy
się w Kusa-gakure – zmienił temat – Kupimy ci trochę rzeczy i ruszymy w dalszą
podróż
- Dobrze – wstała – Chciałabym się przebrać, mógłbyś wyjść ?
- Bo wiesz … - zaczął – Przez ten cały szał twoje ubrania
tak jakby się zniszczyły …
- …Co ? – zapytała wstrząśnięta – Chwila ! Skoro uległy
zniszczeniu jak ty mnie tu … - jej twarz przybrała istnie czerwony kolor
- N-na nic nie patrzyłem przysięgam ! – podniósł ręce w
obronnym geście – Okryłem cię jedną z moich bluz i tak doniosłem tutaj !
- Namikaze igrasz ze śmiercią … - szepnęła groźnie
- Po prostu tu poczekaj, pójdę do jakiegoś sklepu i kupie ci
ciuchy …
- Sama chcę wybrać … - spuściła głowę, wiedziała że i tak
już za bardzo polega na blondynie, ale zakup ubrań nigdy nie był czymś
wyjątkowym w jej życiu, nie miała po prostu na to pieniędzy
- Skoro nalegasz – sięgnął do torby wyciągając jakąś
koszulkę oraz szorty – Przebierz się w to, później kupimy ci odpowiednie
ubrania
- Dzięki … - wzięła ubrania – Teraz wyjdź …
- Hai, hai – zasmiał się wychodząc – Czekam za drzwiami – po
wyjściu oddał się zamyśleniom, ten staruch nazwał go jego starym nazwiskiem a także
wymienił inne osoby rzekomo należące do jego drużyny. Czyżby się ktoś pod niego
podszywał ? Ale kto ? I ten cały test z rysowaniem … przerywając swoje myśli
spojrzał na przyjaciółke wychodzącą z sali, jego ubrania były na nią
zdecydowanie za duże lecz dodawały jej niesamowitego uroku który oczarował
niebieskookiego
- Naruto idziemy ? – zapytała wyrywając go z letargu
- Taa … - odpowiedział i wspólnie ruszyli do wyjścia – Ale
pamiętaj, musisz mówić do mnie Satoshi …
- Co ? – zdziwiła się – Czemu ?
- Bo dziś, i na najbliższe pare godzin w wiosce jesteśmy
rodzeństwem, ja Satoshi a ty Kana … - mruknął jej na ucho
~*~*~*~
Jak postanowili tak też się stało. W szybkim tempie
obskoczyli większość sklepów z ubraniami w wiosce kupując ich najróżniejsze
odmiany. Blondyn jedynie powatarzał sobie w myślach „wszystko dla dobra Fuu-chan” . Sama zielonowłosa była zachwycona.
Co chwila przytulała swojego przyjaciela który robił dla niej tak wiele. Zakupy
skrupulatnie pieczętowali w zwojach aby łatwiej im było je przenosić.
Pomarańczowooka przebrała się już w pierwszym sklepie w zakupione: czarny
t-shirt odsłaniający część jej płaskiego, ładnego brzucha. Krótkie jeansy
odsłaniające znacznie więcej niż zasłaniały, w kolorze niebieskim. Na nogi
założyła odpowiednie dla shinobi buty. Po udanych zakupach w których to
oszczędności młodego Namikaze znacznie zmalały udali się do pobliskiej knajpki.
Nie jedli nic od całych 24 godzin co spowodowało ich ogromny apetyt. Na
szczęście gospodarza miał on w karcie Menu Ramen oraz ulubione danie naszej Fuu
czyli Curry z ryżem (Curry japońskie).
Po zamówieniu i spałaszowaniu kilku porcji najedzeni opuścili lokal żegnani
przez niesamowicie szczęśliwego gospodarza.
- Fuu-chan, dziś przenocujemy w wiosce – mruknął
- Naprawdę ?? – dopytywała się – Czemu ??
- Nie myśl że jestem leniem czy coś, po prostu chcę trochę
odpocząć w łóżku w którym nie leżałem od dobrych kilku lat – odpowiedział
ruszając ku najbliższemu hotelowi, szybko wynajeli pokój z dwoma łóżkami i po
wspaniałej relaksującej kompieli (żeby
nie było, myli się osobno) zasneli w łóżkach zupełnie jak dzieci którymi
zresztą byli …
~*~*~*~
- No a mówiłam ! – krzyczała zielonowłosa skacząc z gałęzi
na gałąź – Nie odpowiadaj na zaczepki tego jounina !
- Sam się o to prosił ! – odburknął nadąsany blondyn –
Zresztą co my się przejmujemy, jedna mała śmierć, takie zdarzają się na naszym
świecie codziennie !
- Czasem cię nie rozumiem – westchnęła – Ale tak czy siak
nie zmienia to faktu że Kusa-gakure wie jak wyglądamy oraz ma nas za wrogów !
- Czy to jakiś problem ? I tak zamierzałem kiedyś zniszczyć
to miejsce – odpowiedział – Wiedziałaś że chcą przejąć kontrolę nad światem ??
- Co ty bredzisz ? – zdziwiła się – Kusa-gakure to jedna z
najspokojniejszych wiosek tego świata !
- Taa może przed utworzeniem Skrzyni Najwyższego
Błogosławieństwa – stwierdził – Kyuubi mi o tym opowiadał, działo się to
jeszcze za czasów mędrca sześciu ścieżek. Pewien męzczyzna chcąc zapanować nad
światem otworzył ją, nigdy więcej już o nim nie słyszano, a legenda wymyślona
przez ludzi brzmi „Skrzynia spełni każde twoje marzenie”
- Niemożliwe … na tym świecie nic nie ma za darmo …
- Dokładnie Fuu-chan – uśmiechnął się szaleńczo – Aby
otworzyć skrzynię potrzeba niewyobrażalnych pokładów chakry przez co jest ona
zamknięta i ukryta w Kusa od pokoleń po za tym legendy to legendy i nie można
im wierzyć, a ze względu na chciwość ludzką zamierzam zniszczyć ta wiochę raz
na zawsze …
- Dobrze, ale to kiedy indziej – zaśmiała się – Teraz musimy
czym prędzej zniknąć z Kraju Trawy i udac się do Kraju Ziemi
- Wiem – zatrzymał się nagle – Zaczekaj chwilkę, wyczuwam
jakby słabe ilości chakry …
- To pewnie jacys bandyci
- Nie sądzę … choć, chcę to sprawdzić – ruszył na zachód
szybkim biegiem
- No dobrze – westchnęła na myśl o jeszcze dłuższym biegu,
po krótkiej chwili dotarli na miejsce i obserwując z ukrycia widzieli scenę
która za nic w świecie im się nie podobała …
Do rzeczy, na łące po środku lasu trzech ANBU Kusa-gakure
katowało właśnie białowłosą dziewczynkę mniej więcej w ich wieku. Mimo faktu iż
na jej czole błyszczała opaska z symbolem ich wioski oni jak gdyby nigdy nic
chcieli ją zabić.
- Naruto pomożemy jej ?
- Daj mi chwilkę … muszę przeanalizować sytuację … -
mruknął, jak dobrze wiedział w Kusa-gakure jakiś czas temu miał miejsce rozłam
… kraj podzielił się na zwolenników idei przejęcia władzy nad światem oraz
pomysłu spokojnego życia bez wojen … jeśli dobrze zrozumiał motyw jednostki
ANBU mieli oni za zadanie zabić tą dziewczynkę gdyż należała do przeciwnej strony
… tylko czemu zabijać nic nie warte dziecko …
- Naruto … ona jest wyjątkowa …
Wiem … zrozumiałem od
razu … może kiedyś się odwdzięczy … - mruknął przerywając swoje myśli wyskoczył
z ukrycia na sam środek polanki
- Czyli jednak tak – zaśmiała się również schodząc z drzewa
- Czego tu gówniarze ?! – zapytał pierwszy który ich
zauważył – Też chcecie oberwać ?!
- Kurna czemu to my mamy pecha – odezwał się następny – Choć
zabicie kolejnych gówniarzy wydaje mi się całkiem fajne
- Może nawet ta zielonowłosa na coś się przyda – dodał
trzeci lustrując zboczonym wzrokiem towarzyszkę blondyna
- Fuu-chan głęboki wdech i wydech, tym razem zostaw to mi –
uśmiechnął się niczym drapieżnik który właśnie dostrzegł swoja zwierzynę i
przybrał postawę do walki, nie wyjął nawet katany wiedząc że i tak nie będzie
mu potrzebna
- Odważny jesteś bachorze ale nie myslisz chyba logicznie że
wygrasz przeciwko trójce dobrze wyszkolonych ANBU ? – roześmiał się
- Przekonamy się – odpowiedział ruszając na nich, chciał się
pobawić, zniszczyć ich najpierw psychicznie, a potem fizycznie co jak
zaplanował doskonale mu wyszło. Nie doceniając jego umiejętności z całej trójki
zaatakował tylko jeden. Jego ogromne zaskoczenie gdy został nabity na gałąź
pobliskiego drzewa nie opiszą żadne słowa. Pozostała dwójka przerażona
zaistniałą sytuacją natychmiast ruszyła pomścić przyjaciela co jak się okazało
było złym pomysłem. Pierwszy z nich skończył rozcięty przez swój własny kunai
od krocza po szyję (tak, ten zboczony) ,
a drugi z skręconym karkiem wylądował u stóp nieprzytomnej białowłosej
- Skończyłeś się bawić ? – zapytała znudzona zielonowłosa –
Bo tak jakby mamy tu ranną dziewczynę
- Zostaw ją, wyliże się – mruknął patrząc na białowłosą
- Nie bierzemy jej z sobą ? – zdziwiła się
- Oczywiście że nie, to że uratowałem jej życie to po prostu
mój kaprys … - odwrócił się – Ma silną chakre więc na pewno przeżyje – dodał
wskakując na najbliższą gałąź
- Jak chcesz … – ostatni raz spojrzała na białowłosą
ruszając za swoim towarzyszem, nieprzytomnej dziewczynie zostawiła jedynie
krótką wiadomość wyrytą na korze drzewa „Żyj i walcz dla siebie, może kiedyś
się spotkamy”
~*~*~*~