~*~*~*~
Jakieś 1000 lat temu … świat który znamy był kompletnie inny.
Chakra którą teraz wszyscy się posługują, nie istniała.
Przeżycie, znaczyło wówczas więcej niż możecie sobie wyobrażać.
Choć i wtedy ludzie potrafili być bez serca. Niewolnictwo...
wojny... gwałty... zamachy... kradzieże… niszczenie mienia...
zabójstwa... to tylko nieliczne przestępstwa które były na
porządku dziennym.
Opowiem wam dziś swoją przygodę. Przygodę która zaczęła się w
roku setnym przed nową erą. Znacznie przed erą księżniczki
Kaguyi, drzewa shinju a szczególnie wiele setek lat przed naukami
mędrca … ja Uzumaki Kouta.
Zacznijmy od początku … samego początku.
~*~*~*~
Urodziłem
się w małej wiosce, która dziś leżałaby w okolicach
Kiri-gakure-no-sato. Wioska była biedna, liczyła około dwudziestu
rodzin. Jedzenia ledwie starczało. Większość kobiet i mężczyzn
pracowało w polu. Jedynie piątka, najdzielniejszych i
najsilniejszych ludzi, chroniła nas przed bandytami. Byli nazywani
Kyūseishu (z jap. Zbawiciele). Jako prosty dzieciak
byłem zapatrzony w nich, jak każdy inny w moim wieku zresztą. Byli
uprzejmi, kulturalni, lubili się wygłupiać. Chronili nas. Byli w
stanie poświęcić własne życia w obronie naszej wioski.
1) Pierwszą, i
najsilniejszą z nich była Akane. Szybka niczym podmuch wiatru,
swoim mieczem potrafiła przeciąć przeciwnika w pół. Czarnowłosa
piękność której uroda potrafiła omotać każdego mężczyznę z
wioski.
2) Drugim, i
jednocześnie najmilszym był Arata. Jak nikt inny potrafił się
posługiwać łukiem. Jednym strzałem mógł zabić nawet dwóch lub
trzech przeciwników. Miał on zielone włosy, z czego był nie
wiedzieć czemu bardzo dumny.
3) Trzecim,
największym z nich był Bunta. Był tak silny i wielki że bez trudu
podnosił wszystkie dzieci z wioski za jednym razem ! Dzięki swojej
sile był w stanie zabijać przeciwników gołymi rękami. Jako
jedyny z całej wioski posiadał blond włosy, ale nie powodowało to
u niego frustracji. Na jego ciele było mnóstwo blizn po stoczonych
walkach. Mimo iż był straszny, wszystkie dzieci go lubiły.
4) Czwartą
członkinią, a zarazem drugą kobietą w ich drużynie była Haruna.
Uwielbiała ona zabawę z dziećmi. Była największym wsparciem
drużyny. Mając przy sobie zawsze swój wielki bagaż w każdym
momencie była przygotowana aby opatrzyć ranę lub też
przeprowadzić prostą, nieskomplikowaną operację. Jej czerwone
włosy wskazywały na pokrewieństwo ze mną. Była moją kuzynką od
strony matki.
5) Ostatnim,
nazywającym siebie najsłabszym ogniwem był Kaito. Walczył za
pomocą wyuczonych sztuk walki. Uderzając z odpowiednią siłą w
pewne miejsca na ciele człowieka mógł go nawet uśmiercić. W
porównaniu do Araty, nie był on dumny z koloru swoich włosów. Jak
sam mówił „niebieskie włosy zdradzają moją pozycje i są nie
fajne”.
Życie nie było
złe. Pomagałem rodzicom na tyle ile mogłem, i nawet trenowałem !
Uczyłem się ciężko sztuk walki razem z Kaito. Podnosiłem ciężary
razem z Buntą. Obserwowałem, a następnie powtarzałem ruchy
drewnianym mieczem tak jak robiła to Akane. Sam stworzyłem swój
łuk którym posługiwanie się nie szło mi zbyt dobrze, i
studiowałem wszelkie książki które pożyczała mi Haruna. Żyłem
w świecie w którym nie znane mi były walki na śmierć i życie.
Sielanka, tak mógłbym to określić … do czasu.
Tamtego pamiętnego
dnia. Miałem już szesnaście lat. Wioska została zaatakowana,
pierwszy raz od dawien dawna. Przewaga liczebna wroga była
zatrważająca. Nawet jeśli nasi Kyūseishu byli potężni, to nie
byli w stanie sprostać takiej liczbie przeciwników i w końcu każdy
po kolei … ginął.
Pamiętam ten
strach. Pamiętam jak krew mego ojca tryskała barwiąc ściany na
kolor tak bardzo podobny do moich włosów, jak moja matka krzyczała
i płakała będąc gwałconą tylko po to aby na końcu tego
wszystkie zostać zabitą.
Przeżyłem to
wszystko.
Przykryty gruzami
leżałem na zimnej ziemi. Ja widziałem innych, jednak mnie nikt.
Nie wiem ile czasu spędziłem pod resztkami mojego domu. Myślę że
jakiś dzień choć dla mnie była to wieczność. Nie mogąc się
nawet ruszyć, miałem dużo czasu na rozmyślanie. Poprzysiągłem
zemstę. Rozlew krwi prowadzi do kolejnego rozlewu krwi. Krąg musi
zatoczyć pełne koło. Tego nauczyła mnie Akane, i tego
postanowiłem się trzymać.
Tak
zaczęły się moje przygody w tym chorym, popapranym i niemającym
sensu świecie !
~*~*~*~
Ummm tak, to tyle ... wiem że krótkie :v Ale jak obiecałem tak wstawiam :) I od razu mówię że nie będzie kontynuacji tego ... ._.
O matko! Kompletnie zapomniałam o tym blogu! Zapowiada się naprawdę fajnie, prosto opisane, bez zbędnej koloryzacji i od razu przechodzimy do rzeczy. Czekam na kolejny rozdział! Ta historia może być naprawdę ciekawa!
OdpowiedzUsuńJak napisałem, kontynuacji nie będzie :v
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńświetny tekst, od razu przechodzimy do rzeczy... czemu nie będzie kontynuacji?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia